• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Siostrzane dusze
    • Among the dead
    • calaja
    • InnaM
    • karotka
    • Lupus
    • Malena
    • Myje Gary
    • Rybniczanka
    • serducho
    • verqa
    • xyz

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Najnowsze wpisy, strona 48


< 1 2 ... 47 48 49 50 51 ... 58 59 >

zrzuciłam z siebie już dawno, bród jego...

Od czego by tu zacząć... Może od faktu, że Duffy znalazł sobie laskę i tym samym zaczął pewną modę. Aż mi się rzygać chce na samą myśl. Zaczęła się moda na pedofili. Bo Duffy shiftnął laskę na drugim roku, Amandy młodszą siorę. Jeszcze większą dziwkę. Gdybyście zobaczyli ich razem (rzadki widok, bo Duffy trzyma się od niej z daleka, dlaczego zaraz powiem), nie wiedzielibyście czy płakać czy się śmiać. On, dwa metry, chłopak jak się patrzy. Ona, 13latka, umalowana jak stara maleńka, ubrana jak dziwka z pod latarni. Mała, dziwka. I ta jej buźka która doprowadza mnie do szału. Nie ma nikogo w szkole, kogo bym nienawidziłą bardziej niż ją i jej siorę. Dwie dziwki których nikt nie lubi. Nie myślcie sobie, że jestem zazdrosna. Tylko wkurza mnie fakt, że mi Duffy pierdolił, że Noel ma problem z przełamaniem się by się ze mną umówić, bo ja w końcu o dwa lata niżej jestem, a tu proszę! Duffy nie miał problemu, ze mną też zresztą nie miał... ale ja nie chciałam. Fakt jest jeden, moda się zaczęła. Skończył im się zapad dziwek na ich roku, na 4 a na naszym żadna ich już nie ruszy(były chętne, swego czasu), no więc co robić, trza się brać za 13/14nastolatki. Załamka... ble! Gdy sobie pomyślę, że on z tą dziwką... a fe! Dzisiaj sobie trochę na nią popatrzyłam, co on w niej widzi? Tony makijażu i niz pozatym. Nawet ciała nie ma. Wysoka, ale zero biustu. Chuda, no dziecko. Widać, że to jeszcze dziecko. Pedofil jeden. A on jej teraz unika, bo ona wszystkim roztrąbiła, że on ją shiftnął (może był pijany =p) i go pedofilem nazywają. Ma za swoje, hehe.

Koncert był spoko. Nie było The Strays, dluuuga historia. Powiem wam jedno, dyrcio przyżekł Nikiemu, że po jego trupie, Niki jeszcze kiedykolwiek zagra na gitarze w naszej szkole. Lub zaśpiewa. Skoro tak, to chłopaki postanowili, że i oni nie będą grać. W chuja... kiedy Paddy wykrzyczał kiedy grał ich zespół, "żałujecie, że nie wystąpią dzisiaj The Strays?" zaczęły się wrzaski, jak to? Co? pierdolisz? Nie bedzie? Wygwizdali nauczycielke (byłam jedną z których gwizdała) tłumu nie dało się opanować. W końcu dyrcio wyszedł, zjechał nas i się wszyscy zamknęli... załamka... nie będzie już koncertów w szkole, najlepszego zespołu rockowego w szkole... Ale się wszyscy wkurwili. Niki miał łzy w oczach, takiej awantury nie było od... pamietnego zespołu, z przed kilku lat. W którym był długowłosy Matheew o bajeranckiej brodzie i stylu nie do podrobienia. Ten to miał głos... i werwę do grania na perkusji. Jak on dawał, to aż dreszcze po plecach przechodziły...

Najśmieszniej było, kiedy podczas koncertu poszłam do kibla i spotkałam Michelle. I ta do mnie "weś się zakryj dziecko!" spojrzałam na siebie w lustrze. Co jej? "Co mam zakryć?". Bluzka obisła, rozpięta tak by było widać goły pępek a i u góry było dużo widać. Ta próbowała udawać poważną "kochana, Noel już mało nie dostał zawału rano! Wystarczy, że i tak wplepia w ciebie oczy jak nienormalny, nawet tych dziwek z Irlandzkiego tańca nie oglądał!". Spojrzałam na nią zdziwiona. JAK TO? Przecież to Amanda i jej koleżanki, skakały jak idiotki (zero talentu) i tańczyłi IRlandzki taniec. Ale na serio, cicho było. Zazwyczaj ten gwizdał na cały regulator, kiedy tym majtki było widać. Dzisiaj ani majtek nie było widać, ani nie było gwizdów... ciekawe... Ale serio, oczy we mnie wlepiał. Chodził jak powalony, do do sklepiku, do do kibla, to po wodę, to z kimś pogadać. I oczka mu latały. A podczas koncertu co odwróciłam się by pogadać z Danielem, to Oven się na mnie gapił(robił za Noela oczy). Sprawdzał, czy ja się patrzę. Powaleni są... na serio. Wróciłyśmy z Michelle, i ta mnie popchnęła na rząd w którym siedział Noel. Mało nie siadłam na Paddego kolanach. Wszyscy się na mnie gapili. A ja w krzyk "Michelle, ty biatch!" (ie. biatch od bitch-suki). Ta się pokładała ze śmiechu. "O sory, myślałam, że ty 'lecisz' na Noela, ale najwyraźniej, nie doleciałaś!". Hehe, dobre to było.

Ale ja to mam szczęście. Na serio! Siedziałyśmy sobie w środkowym rzędzie i coś mi mówiło, że tu nie mogę siedzieć. Przesiadłyśmy się gdzie indziej, do kolumny krzeseł obok, prawie, że równolegle do tego w którym wcześniej siedziałyśmy (tylko o jeden rząd dalej). Po 10minutach kogo widzę? Noela siadającego dokładnie za miejscem gdzie ja wcześniej siedziałam. Dzięki Bogu... kopał by, ciągał mnie za włosy, Broń Boże, jeszcze by zaczął się nachylać! Albo kolczyki zdejmować (numer Chrisa). Nie wytrzymałabym. Michelle się śmiała, że głupia jestem. Powinnam usiąśc przed nim i się nim bawić. W chuja, ja przedstawienie chciałam obejrzeć, anie się nim bawić. Już mi wystarczyły jego spojrzenia i chrząkanie kiedy obok niego przechodziłąm. A jak mnie wystraszył! Stałam i czekałam na matkę w przejściu, cała szkołą już poszła w cholere, ja rozluźniona stoje oparta o framugę drzwi i nagle słyszę dziwnu odgłos tuż nad ochem. Coś jak chrząknięcie, ale takie... dziwnie melodyjne i... STRASZNE! Podskoczyłam i upuściłam plecak. Ten się uśmiechnął sam do siebie, dumny. A co on myślał, że go inaczej przeoczę? Dwu metrowego olbrzyma? Który po raz pierwszy od dawna był ubrany całkiem całkiem... tylko ta jego fryzura... niszczy cały efekt. =P

Alanek wygrał jajko czekoladowe, gigantyczne, w loteri. Jakie miny robił, nie chciał iść, hehe, zawstydził się trochę. Hehe. Słodko wyglądał. I wiecie... chciałam przed nim siedzieć, ale gdybym przed nim siedziała, to bym siedziała też przed Noelem... heh... czemu oni tacy nierozdzielni się zrobili? Cóż... nadal się trochę czuje jak idiotka. Po tym jak Noel nam przerwał rozmowę... bo jakoś tak, wyszło, że ich rozmowa jest bardziej interesująca. Zresztą, my nawet nie mieliśmy czasu pogadać o niczym ważnym. Zaczęło się od jego sałatki (cały tydzień pierdolił, jak to nie da rady pokroić tych owoców i ciekawa byłam czy sobe palców nie pociął, hehe), a skończyło na rozmowie o meczu z Noelem. Heh... Do tego Alanek kręci z jakąś laską. Nie kręci by oznaczało, że jemu zależy. To jest bardziej sytuacja, laska jest nachalna, on jest sam, kumple mu trują, więc ją shiftnął. Teraz laska mu w ogóle nie daje spokoju. Skąd wiem, że jemu nie zależy? Bo kiedy Maeve go męczyła, czy on ją na pardzie shiftnię, spojrzał na nią jak gdyby był na innym świecie "zobaczy się" tonem w stylu, wisi mi to, daj mi spokój. Ja już go widziałam, kiedy mu zależało. Oczy mu się świecą, uśmiech nie schodzi z gęby. A tutaj? Kompletna olewka... ale ciągle... trochę zazdrosna jestem, bo to mnie chciałabym by całował... nie żebym się zakochała. Podoba mi się. I tyle ;)

 

16 marca 2005   Komentarze (1)

o to Czarna pani mikia... mści się, kiedy...

Albo ja mam obsesję, albo on. Któreś z nas ją na pewno ma i muszę wam powiedzieć, że to raczej nie ja. Wchodzę do szkółki, na głównym korytarzyku nie za dużo osób, bo scena a na niej niby nie można siadać, więc ludzi pogonili. Zresztą, weszłam wcześnie, więc jeszcze cisza. Noel jak zawsze, oczka wgapia i słyszę jak mówi "oh she loves me". Jasne... no to kto tu ma obsesję? A może mi się zdawało? Nie, nie sądze ;) Zostaje przy swoim, wygląda jak ciota. Nic tego nie zmieni. Nawet fakt, że doszłam do wniosku, iż ma ładny uśmiech i śliczne białe ząbki (wybiela sobie, czy jak?). I w ogóle, niby to była taka zabawa, że niby to już koniec, bo on na mnie leje, a tu ciągle nie dają mi spokoju! Ja niestety wszystko widzę, a chciałabym nauczyć się żyć jak w śnie i tak jak Gemma świata na około nie widzieć. Przynajmniej kiedy trzeba ;) Idę sobie na geogre, potem wyszłam bo baby nie było na spacerek po szkole. Uspokoiłam się, bo Noela nie było przy karolyferze nie daleko, więc wiecie. Luzik, żadnych tekstów nie oczekiwałam. Bo przed kim miałby się Oven popisywać? Wracam sobie, korytarze puste, tylko Oven, Paddy, Donal, Damian i Chrissy(taki gościu na5roku) obstawiają karolyfer. Odwracam się i słyszę gwizdnięcie, odwróciłam się, Oven do mnie mrugnął. "ty a gdzie jest Mc Bride gdy go potrzeba?" usłyszałam wchodząc do klasy. Ciekawe... grupowa obsesja? Na Geogrze źle się czułam, zapytałam czy mogę posiedzieć poza klasą, tak się u nas w szkółce robi. Ale cóż, pod dyrcia gabinetem na głownym korytarzu, zawalone, bo próba. To se poszłam na mały korytarzyk. Śmiesznie było, byłam sama i ciągle gadałam z kimś kto wychodził z klasy, albo machałam do Marion i Miechelle bo one miały Social (zaawansowany H.Ec). No i w końcu zostałam już na serio sama, bo babka zamknęła drzwi. Okienka na całą ścianę przedemną (ie. wyjście ewakuacyjne) i kogo widzę? Noela, Duffego i Damiana zginających sie w pół by zobaczyć kto siedzi na ławeczce (bo po środku okna jest belka). Ale zaczęłam się ryć, kiedy Noel skapnął się, żę to ja i szybko się wyprosował, sztywniejąc(mówię o jego kręgosłupie, zbereźniki jedne!). I tak przez cały dzień, to Kelly(ta co pali i ma samochód, jego kumpela) go obejmowała tak, by móc go na mnie popchnąć kiedy obok nich przechodziłam (Duffy przeszkodził i został ochrzaniony), to wgapiał się we mnie jak sroka w gnat, lub coś o mnie pierdolił. Czy on kiedyś przestanie? Już mam dosyć jego ciągłego wpadania na mnie!

Z Alankiem sama nie wiem jak jest. Dzisiaj po kryjomu chyba próbował lookać na H.Ecu. Ale Debbie go zagadywała(siedziała za nim), nie myślcie sobie, że ona coś do niego, bo niby to jego była. Bo ona od wakacji ma chłopaka... nadal jestem w szoku! Uśmiechnęłam się do niego kilka razy i tyle. Po lekcji wyszliśmy z klasy razem i już zaczęła się rozkręcać rozmowa i zmieżać w ciekawym kierunku kiedy chuj wie skąd, wyskoczył obok nas Noel, lekko po bratersku popchnął Alana i zaczęli nawijać o sobotnim meczu. Myślałam, że go uduszę! Paznokcie sobie wbijałam w dłoń, pod długim rękawem i na serio, miałam ochotę moje długie pazurki wbić mu w policzki tak by zawył! Ja tu bajeruje Alana a ten mi się od tak wpierdala. Udałam, że oboje mi wiszą i pozwoliłam im się dać wyprzedzić. Po tym jak przez cały H.Ec. aż mną rzucało gdy patrzyłam na Alanka, tak straszną miałam ochotę się do niego przytulić. Dotkąnć jego idealnego ciała, pocałować te jego usteczka... Nawet pogadać nie mogłam przez tego chuja! Debil, skurwysyn... yrrrrrr.... nadal jestem wściekła... A najgorsze jest to, że oni się strasznie wlekli. Ciągle Noel się zatrzymywał i barkiem kogoś potrącał, nowa moda. Kiedyś były piąstki, ale to przechwyciłyśmy mu, luzaczki. Wpadłam na niego dwa razy, gdy nagle się zatrzymał. W końcu się wkurwiłam i plecakiem go lekko popychajac wyprzedziłam. Po chwili Alanek już był przy mnie. Bo Noel wyszedł bocznym wyjściem. Taki przypadek, bo ja się zatrzymałam i pogadałam z Michelle. I ten się do mnie uśmiechnął i poszedł do autobusu. A taką mogliśmy mieć miłą rozmowę! Mam już dosyć tego skurwysuna.

Jutro koncert charytatywny, jak się okazało dla uczniów jest podczas lekcji. Więc mi odpada anglik i matma, super! I dzień bez mundurka też jest jutro! Pewnie Noel znowu tak stanie by wlepiać we mnie oczka, na serio, niech mi tylko trochę paznokcie jeszcze podrosną, to mu wydłupie te śliczne oczka! I wybije białe ząbki! I już nic mi się w nim nie będzie podobało. I wykastruje! Tylko jak... paznokciami? Hmm... coś się znajdzie... A co do dyscko to nie idę w piątek. Bo po pierwsze jestem chora i ojciec się boi, że zemdleję podczas dyscko. Hanna ma problemy z płucami, więc też nie idzie. Śmiesnzie by ty wyglądało, gdybyśmy obie zemdlały, a wszyscy by myśleli, że po prostu się zalałysmy ;) Trudno, to nie ostatnia dyscko, co nie? hehe.... a Alan dalej mi siedzi w głowie... a miałam sobie dać z nim spokój. I wiecie co? Poczułam się jak idiotka, kiedy Noel przerwał naszą rozmowę. Bo oczywiście, rozmowa z Noelem była ważniejsza (przecież to jasne, to tzw. "bracia" ie. kumple). Heh... jak ja nienawidzę, tego skurwiela... że ja kiedyś go kochałam!

15 marca 2005   Komentarze (4)

Nota z wczoraj ;) blogi nie działały! i...

Wyzwanie szlak trafil. Po tym co dzisiaj zobaczylam, odechcialo mi sie go nawet dotykac. Rano go nie minelam, bo glówny hol jest zawalony scena, wiec musialam skrecic w inny korytarzyk. Ale potem szlam odprowadzic do glównego wyjscia Hanne bo ta biedna oddychac poprawnie nie mogla i matka ja zabierala do lekarza. Patrze i jakis gosciu stoi, tak gdzie stoja chlopaki z Brutenportu, we wnece na tylne wyjscie. Troche idiotycznie wygladal, wiec zastanawialam sie, czy to nie jakis nowy. Ale co tam, pózniej i tak sie dowiem. Ale potem wedrujac na geografie przeczylam szok mojego zycia. Noel wygladal jak ostatnia... ciota. Inaczej nie da sie powiedziec. Zalamka, oczy mialam jak spodki. Jak on mógl dac sie tak sciac? KOMU! Zamordowac! Wykastrowac! Gdyby mnie ktos tak scial, zadzgalabym nozyczkami, na miejscu! Wlosku króciutke, a mi sie podoba kiedy chlopak ma dluzsze, kiedy jest co przeczesac palcami. A tu... co, 2centymetry? Tragedia, twarz mu wychudla,stala sie podluzna i strasznie... STRASZNA! Normalnie wyglada okropnie. Chyba tego mi bylo trzeba, bym dostawala wytrzeszczu przy kazdym spojrzeni na niego.  Cóz, jemu tez juz troche przechodzi. To dobrze. Za to DAmian sie rozkrecic, ja mu kiedys jezyk wyrwe! Lekarz kazal mi duzo pic, a ja z nudów pije, wiec problemu nie ma, o ile mam butelke. Wiec poszlam sobie napelnic juz po raz 3 moja nie odstepujaca mnie na krok, przyjaciólke. Filtr wodny jest zaraz obok miejsca gdzie stoja chlopacy, a do tego teraz tam jest sceca wiec juz w ogóle, blizej siedziec nie mogli. Nom i ja bawie sie komórka, puszczam strzalki do ludzi i napelniam buteleczke. I slysze "Mc Bride... Mc Bride... MC BRIDE!!". Jesli ten chcial mi pokazac, ze mnie olewa to cos mu nie wyszlo. Bo Damian tak dlugo sie darl, az w koncu ten przestal gadac z Ovenem i sie odwrócil "czego?!" Damian na to "patrz kogo tu mamy". Za nim Noel cos powiedzial, odeszlam bawiac sie butelka. Przeszyly mnie dreszcze kiedy na mnie spojrzal, nie zmieniam zdania, wyglada jak ostatnia ciota. Normanie... no comments.

Za to z Alankiem mialam ciekawy momencik w szkole. CZekalam na facia od w-f, az da nam znak, ze idzie na sale gimnastyczna (budynek obok szkoly), bo stac na zimnie nie mialysmy zamiaru. Ten se gadal w najlepsze, a Alan, Colm i Liam, stali i gadali z Noelem, Donalem i Ovenem. I Alanek mial buteleczke w raczce, podobny typ do mojej. Z takim smiesznym korkiem, jak w butelce od mycia naczyn, kapujecie? Ja stalam z plecaczkiem luzno zawieszonym na ramieniu i sie bawilam ustami tym koreczkiem. Alanek na mnie looknal i machnal glówka. Ja mu pomachalam buteleczka. Ten tez zaczal sie bawic swoja butelka. Przestalam juz sluchac dziewczyny i sie zaczelam z nim wydurniac. Fiona przywalila mi w ramie "u r sick!" czyli "jestes obrzydliwa!" albo chora psychicznie, rozumiejcie jak chcecie. Czego my nie wyczynalismy jezykami ;) Po chwili obie grupy, moje kumpele i jego kumple, zaczeli to lookac na mnie, to na niego. A my sobie dalej robilismy jaja. Mówie wam, ubaw po pachy. W koncu Noel przywalil Alanowi w bar i powiedzial "nie rób z siebie cioty". CIOTY? I kto to mówi? Pan o ciotowatej fryzurze? Pewnie sam by chcial móc sie ze mna tak bawic, bo caly dzionek tak sie bawilam buteleczka i nie jeden wzrok to przyciagalo, hehe.

Cofam to, ze nie mam wspólnych tematów z Adamem. My sie smiejemy z byle czego. Teraz juz sie nie pilnuje, bo on ma dziewczyne. Bo jej nie ma ;) hehe. Kiedy przechodzil obok mnie z Nikim i Paddym, usmiechnelam sie do nich. A ten przeszyl mnie zimnym wzrokiem i zrobil slynny ruch "& wat de fuck is wrong with u?". To i ja tak do niego. I tak za kazdym razem kiedy obok mnie przechodzil. Jaja sobi robil, ale ja nie dokonca bylam tego pewna. Za to potem podczas Artu zmienil taktyke i zaczal sie do mnie usmiechac i machac sztucznie glówka. To spojrzalam na niego jak na chorego psychicznie i powiedzialam "Hi... Adam". Mówie wam, nam slowa nie sa potrzebne, hehe, smiejemy sie ciagle. A jak Elayne sie na mnie wkurwila. Za co? Za to, ze stanelam obok Adama i zaczelam z nim gadac. Bo wiecie, on jej nienawidzi i ciagle sobie z niej jaja robi, a ze mna sie wydurnia. Dzisiaj byl szczególnie mily, nie bylo docinek i sprzeczek. Po prostu kumple. Hehe. Spoko gosc, musze przyznac... Szkoda, ze nie moge obok niego siedziec na Artcie. Bo te dwie dziwki co z nimi siedza (z Adamem i Paddym) obu doprowadzaja do szalu. A kiedy razem siedzielismy po szkole, bylo cicho, nie gadalismy, bo nie bylo trzeba. Wystarczylo jedno spojrzenie, mina Adama albo glupi ruch Paddego bysmy wszyscy zaczeli ryc ze smiechu. Rockmani... nawet muzyka nas laczy. Tylko wiecie, ja z Adamem bym wygladala jak... Sniezna królewna i krasnoludek. Serio ;) Ale kto wie, jak to kiedys bedzie, jego braciak jest cholernie wysoki, a wieku 15latek, tez bylu podobno niziutki. W koncu nasze matki to przyjaciólki ;)

15 marca 2005   Dodaj komentarz

śmiać mi się chce, a ziemia nadal prawi...

Z głośników komputera znowu wydobywa się jedna z piosenek ze składanki Eski. Przypominają mi wakacje. Miło powspominać. Duszne wieczory o zapachu Irlandzkiego deszczu, przyjaciółka, madelle u boku i muzyka. Każda muzyka, piosenka przypomina mi o myślach, które przepływały przez moją głowę kiedy jej słuchałam. Wiele z nich, o dziwo są o Noelie. Są, a raczej były. Wtedy jeszcze nie rozumiałam do końca, jaki on jest. Chyba tego mi było trzeba. Leżenia bezpiecznie na łóżku okrytym kocem w kratę, patrzenia się to w sufit to za okno, tej muzyki w wieży i przemyślaniu ostatnich dni, tak jak dni wakacji. Porównywania ich. Udało mi się. Udało mi sie odwrócić role, poczuć, że to ja jestem u władzy, a nie on. Poczuć, że... jestem wolna. Przestalo mi zależeć co o mnie myśli, o moich czynach, słowach. Czy się znich śmieje, czy nie. Chciałabym jednego. By poczuć smak jego ust i zrozumieć do końca, że wcale nie smakują tak dobrze. By móc go odepchnąć i zostawić z pytaniem w oczach. By go zranić, odrzucić... by raz w życiu poczuł to co ja czułam, kiedy mnie zranił po raz pierwszy. Rządza zemsty...

Doszłam także do kolejnego wniosku. On zawsze był taki sam, to ja sprawiłam, że jego dusza była piękna. Najgorsze jest to, że to stworzyło wyzwanie. A ja kocham wyzwania. Dlatego nie mogę dać sobie z nim spokoju do końca. Im jest gorszy, im czarniejszy ma charakter, im większym chamem jest, tym bardziej pragnę by go rozkochać, zdobyć i porzucić. By zrobić dokładnie tak, jak rozgadywał, że zrobiłam. Mam ochotę na zabawe i powstało postanowienie. Jeden wyskok, taki jak wtedy kiedy poprosił Cat żeby mnie zawołała. Kiedy będe miała dowód, że to on na mój temat gada. Tak go zjadę, że aż ziemia mu się z pod nóg osunie. Muszę przestać być taka zimna o obojętna. Muszę znowu stać się diablicą... Będe się bawić w zimno i ciepło. O tak... niech tylko nazwie mnie otwarcie sexy, już ja wiem co wtedy zrobić... Nie będzie wkurzania się, będzie zabawa.

Doszły też myśli o Alanie. Ja pragę faceta i kurcze, co mi szkoda? NIe muszę się w nim zakochiwać, mogę się zabawić. Pokazać, że mi się podoba. On to chyba sam widzi. On chyba właśnie bawi się we mnie w ciepło i zimno... i w cholere, to działa. Środa, czwartek, potem piątek. Trzy dni pod rząd kiedy będe miała (chyba) szansę zabawić się Noelem albo zabawić się Z Alanem. Bo w środę jest koncert charytatywny w szkole, w czwartek św. Patryka i może będe na tutejszej paradzie, a w piątek jest dysco(jeśli moi i Hanny rodzice nas puszczą). Zobaczymy co będzie. Jestem zdeterminowana by zdobyć choć jedno ciało. Ciało wypełnione fermonami. Bo w cholere... oszaleje bez męskiego ciała!

Teraz leci Masz stajla... śmiać mi się chce. Lato... plaża... bikini... wieczore w mieście podczas festiwalu... faceci... morze... spacery... Boże, jak wtedy było przyjemnie, wesoło... jakie życie wydawało się piękne... chciałabym by były już wakacje, a przedemną rok przerwy. Rok który spędze na projektach i wybywania ze szkoły na Work experiency... już tylko 84dni do Junior Certu... płakać mi się chce... to już tak blisko. Chciałabym by było już lato...

Właśnie się dowiedziałam, że Ruariego zawiesili... cholera, a ja chciałam od niego matme spisać! Żeby szlak dyrcia trafił, zawieszać na jeden(!) dzień geniusza matematycznego! Matma to jedyny przedmiot z którego jest na serio mocny, w wakacajnym egzaminie pobił wszystkich, a nasza klasa poziomem jest najlepsza, więc można powiedzieć, że na całym roku jest najlepszy... Kurwa, kurwa, kurwa. Od kogo ja teraz spiszę? Naszczęście zawiesili go tylko za schowanie Mourcia plecaka w damskim wc. Bo teraz to już masowe chowanie, na każdej lekcji komuś ginie plecak. Rodzicie uziemili go i nie może iść na dysko w piątek... szkoda, bo miałam nadzieję, że się powydurniamy razem. Na szczęście jego starzy nie wiedzą o tym, że z Caroline spuścili powietrze w oponach dyrcia w piątek(!), rzucali balonami z wodą w samochody (dopiero co się dowiedziałam) i jajkami w domy. Normalnie z nimi nie da się nudzić ;) Napisałam mu, że będzie cholernie cicho bez niego jutro w szkole... cholera, by tylko nie zrozumiał tego opacznie! Z nimi nigdy nie wiadomo! Jeszcze pomyśli, że ja coś do niego... tak było z Domem. Nie... on nie jest taki powalony jak on, hehe.

13 marca 2005   Komentarze (3)

choróbka

Cały dzień słucham sobie Eska SQUAD. Cały dzień osłabiona, jak swój własny dzień próbowałam siedzieć w jednym miejscu, obawiając się, że gdy wstanę ziemia zrobi mi kawał i wywróci się do góry nogami. Ot tak, dla kawału. A ja będe leżać i zastanawiać się, gdzie jest sufit, a gdzie ziemia. Szaleństwo mózgu i ciała. Wczoraj pobrali mi tyle krwi, że powinnam być już pusta. Nie jest mi nic tragicznego. Bo po to były te badania. By wykluczyć wyrostek, poskręcanie, wykręcanie, przemieszczenie i coś tam jeszcze, jelit i wielu innych organów znajdujących się na wysokości źróbła bólu. Byłam nawet u ginekologa, wysłali mnie z ostrego dyżuru. Babka mi tylko obmacała brzuch, czy to nie coś z jajnikami. Pogadałam z nią też o moich miesiączkach. Powiedziała mi to samo co mój lekarz rodzinny, tzw. GP No to wizyte u ginekologa na razie mam z głowy, bo i tak mój GP chciał mnie wysłać. Jadę na tabletkach i muszę przyznać, działają. Nie ma młdłości, wrócił apetyt a i ból mnie już nie nawiedza. Za to słabo jest mi nadal... rano skakała mi tepmeratura. Z 37 do 36 i 8kresek, potem znowu 37, a teraz już jest ciągle stabilne 36 i 7. I ciągle się obawiam, iż ziemia zrobi mi kawał... Próbowalam zrobić matme, nawet głupi zeszyt zrobił mi kawał. A raczej zadanie, zawsze umiem je rozwiązywać, dzisiaj nie miałam siły wysilić mózgu na część c. Trudno, spiszę jutro od Yvonne. Mamka napisze mi notkę dla nauczycieli. Ale się Gorman ucieszy, to już 3 czy tam 4notka w tym miesiącu. Nie moja wina, że podłoga się na mnie uparła i robi mi kawały. To wina podłogi, więc nie powinien tak na mnie podejrzanie patrzeć. Na szczęście, zawsze na koniec się uśmiecha i mówi "wporządku". Gorman jak to Gorman, uwielbia torturować, ale na koniec uśmiechnie się i uda, że wcale właśnie nie upokorzył cię przed całą klasą. Mi to się nigdy nie zdarzyło, bo on ma już swoje prywatne ofiary. Ja jestem pupilką nauczycieli. A dlaczego? Bo nie pyskuje, obgaduje za plecami. Zresztą, ja lubię ich, oni lubią mnie i na dłuższą mete korzystne to. Kiedy coś przeskrobię, udają, że tego nie zauważają. Więc wiecie, warto było przez rok być przesłodkim. ;)

13 marca 2005   Dodaj komentarz

jak mnie określić w kilku słowach? - bawiąca...

Wnioski... wnioski są takie, iż jestem spragniona. Spragniona życia takiego, jakiego bym chciała. Dokładniej spragniona ciała. Męskiego ciala. Ciepła, czułości... brutalności, zimna, zabawy, szaleństwa i ustabilizowania się. Będe już poważna... choć chyba ciągle jestem... potrzebuję mężczyzny. Jego dotyku, pocałunków. Jego obecności. Nie ważne jakiego. Kogoś, kto by śmiejąc się podszedł i mnie objął. Ot taki, taki ruch, ale dający tyle przyjemności. Żartując moglibyśmy się na luzie powygłupiać, a na koniec, zakończyć nasz śmiech pocałunkiem. Lekkim jak nasze humory. Brakuje mi po prostu faceta. Wcześniej to nie było takie silne. Lecz teraz, jeden dotyk męskiej skóry, która na swój sposób mi się podoba... przyjemny dreszcz. Pociąg seksualny, tak to się nazywa. Obudził się we mnie zwierzęcy instynkt. Już nie chcę miłości, ją kiedyś znajdę. Teraz chcę dotyku, ust... faceta. W cholere z tym wszystkim... Czy jest ktoś na tym świecie, kto ma tak samo powalone życia jak ja? Pewnie nie... bo tylko ja umiem tak wszystko komplikować. Za dużo myślę... głupia, pomylona, zagubiona... marzycielka. Tylko tak da się opisać mikię... wieczna idiotka..

"Po prostu nie pamiętać sytuacji w których serce klęka..."

13 marca 2005   Komentarze (5)

wnioski... po cholere mi to wszystko... urodziłam...

W cholere... mam już dosyć samej siebie. Siebie samej... i mojej powalonej głowy, nieznośnego serca. W ogóle mam dosyć wszystkiego. Nie, nie mam chandry... po prostu jestem zła sama na siebie. Może to wszystko przez to, że jestem taka osłabiona... Miałam sen... pierwszy od dawna o... o nim. Ostatnio ciągle śnił mi się Alan. Alan albo inni nieznani mi przystojniacy. A teraz? Śnił mi się on... Chyba pierwszy sen od... dawien dawna, w którym się z nim nie kłócę, nie policzkuje go, albo w jakiś sposób nie ranię... Cholera... co się ze mną dzieje... "to tylko sny, nie przywiązywałabym do nich uwagi"-zdanie pewnej osoby. Ale ja wiem... raczej obawiam się, że wiem, co one oznaczają... Dlaczego? Dlaczego nie zniknie z mojego życia? Gdyby nie zaczął mnie męczyć w ogólę bym o nim nie myślała. Zapomniałabym, że w ogóle istnieje, tak jak to zrobiłam z wieloma innymi facetami. A więc dlaczego oni mi się nie śnią, czemu nie zwracam na nich uwagi, kiedy na nich wpadam. Ot tak, stary znajomy. Ale nie... on mnie prześladuje. W snach, w szkole, nawet kiedy jestem w Letterkenny muszę wpaść na grupkę jego najlepszych kumpli i wysłuchiwać jak o mnie gadają "spójrz na jej futeko, chciałoby się pogłaskać tą suczkę"-Ross. "w szczególności w pewnych miejscach" -Michael. I wiadomo na jakie miejsca się patrzyli. Potem zaczęli dzwonić do Noela i drzeć się tak by wszyscy słyszeli "jak to co się dzieje? polska suka tu jest...". Przemiło ;) Widzicie? W cholere... życ się odechciewa. Nie długo będe musiała siedzieć w domu, obawiając się, że wpadne na niego lub na jego kumpli. Już wszędzie są. Wszystkie sklepy do których zaglądam, oni tam dorabiają sobie. Moje ulubione miejsca w których jadam w Letterkenny, oni tam są. Bogu dzięki, że w New looku, No name i tym typu shopach nie ma działy męskiego! Wracając do snu... myślałam, że mam to już za sobą. Choć w swoim rodzaju, ten sen był inny od wszystkich. Może zainspirowany filmem Hitch (genialny!!!)... może... A o to opis snu.

Nie ważne gdzie stoję, jest ciepło, jakaś prada na ulicy. Obok mnie fast food na kółkach. Biały samochód z jedzeniem. Noel na mnie looka a ja się bawię wykałaczką. On próbuje mnie nią dziabnąć i myśli, że ja tego nie widzę. Tylko, że myli moją ręke z ręką mojej kumpeli. Kiedy ma zamiar ją dziabnąć, ja kłuje jego dłoń. On chwyta za pieprzniczkę (nawet nie wiem czemu nie soliczke, ale jestem pewna, że naczynko zawieralo pieprz), podchodzi do mnie, kilka skoków, sekundka, nawet nie ma jak uciec. Ja się śmieje, on na mnie looka tak czule, chce się zabawić. Widzę to w jego oczach, ale postawą pokazuje, że jest oburzony. Obsypuje mnie pieprzem, we włosy, jak śniegiem. Ja go kłuje w dłoń, coraż lżej, takie przekomażanie się. Śmieje się głośno, bawi mnie to wszystko. Te jego cielęce podchody, wzrok ludzi. Olewka moich koleżanek i słowa które brzmią jak "wiedziałam, że tak będzie". Śmieję się, co chwilę lookając mu w oczka, by zobaczyć czy go boli. Czy w ogóle go rusza, że ja go ciągle kłuje tą ostrą wykałaczką. Jeden mój ruch, jeden jego. Zbliżamy się do siebie, aby niby lepiej sobi dokuczyć. Bardziej będzie bolało. Zbliżamy się do siebie, ja nadal histerycznie się śmieje. On tylko patrzy na mnie z jednym kącikiem ust podniesionym do góry. Jego też to bawi, ale trzyma postawy wkurzonego. Jesteśmu za blisko, pieprzniczka zwisa mu w dłoni, ja go ciągle próbuję kłuć, co raz lżej, co raz bardziej delikatnie. Próbuję mocniej, ale ręce odmawiają posłuszeństwa. Delikatnie mnie całuje. Bez języczka, tyko muśniecie. Wtedy ja go kłuje mocno w ręke, za późna reakcja dłoni. Za późno... już mnie pocałował. Pocałunek mi się podoba, ale jemu krwawi ręka. Ja chcę więcej, a on chwyta się za dłoń. Cieniutka stróżka krwi. Ociera ją o czarną koszulę, ślad znika. Ręka już nie krwawi, chce mnie ponownie pocałować. Ciągle jesteśmy blisko, ale ja już niczego nie jestem pewna. Całuję go, jest mi dobrze. Ale nie traktuje tego poważnie. BO tak jakbym od początku wiedziała, że tak się skończy. Już przed tym, jak go ukłułam, wiedziałam, że on chce mnie poderwać. I wiecie co jest najśmieszniejsze? Noel nigdy taki nie będzie. Nie będzie cielęcych podlotów. Nie będzie udawał wkurzającego kumpla, którego ja mam dosyć. Który mnie kłuje, by zwrócić na siebie uwagę. Bo on nigdy nie był moim kumplem. Ale ten pocałunek... doszłam do pewnych załamujących mnie wniosków...

 

13 marca 2005   Komentarze (1)

chora mikia

A tak apropo, bo ja ludzie zapomniałam wam powiedzieć, ja powaznie chora jestem! Dzisiaj w szkole mało nie zemdlałam, mdliło i do tego mam bóle w okolicach brzucha. Przed golfem mi przeszło lekko, nachlałam się wody którą mi kupił Niki w sklepiku. Wystał się dla mnie, bo kolejka długa jak cholera, ale on kochany jest. Widział, że kobieta w potrzebie i od razu się zgodził. Trisha mnie za to przeklęła wzorkiem, a w chuj z nią, wtedy wszystko mi wisiało, czułam się tragicznie. Cóż, po jakiejś godzince zrobiło mi się lepiej. Ale matka zabrała do mojego lekarza po szkole. Bo ja tylko jemu daję się badać. Po prostu do faceta mam zaufanie a i nie wstydze mu się powiedzieć co i jak. A więc tak, może być, że mam wrzód rzołądka. Ale jaja! Jutro jadę na badania. Za tydzień kolejna wizyta, jadę na tabletkach. Facet sie strasznie zmartwił bo ja mam na serio dolegliwości które nie oznaczją niczego dobrego, a jest ich... o wiele. Długo mnie badał i wkońcu zdecydował, że nie ma co czekać. Jutro jadę na badanie krwi, jakieś skany, Xraye, Usg i Bóg wie co jeszcze. A najgorsze jest to, że ja panicznie się boje igieł! A mają mi krew pobierać!!!

Dowiedziałam się też czegoś jeszcze. Jeśli nie okarze się, że moje bóle miesiączkowe nie są spowodowane czymś innym, bo mam podobne bóle także raz pomiędzy co się podobno nie powinno zdarzać, to dostane pigułki których hormony pomogą wyregulować moje miesiączki i zmniejszyć skurcze. Najelpiej będzie, kiedy skończę 16latek. Hehe, będę wtedy już przygotowana na wszystko. Ale do ginekologa mnie wyślę dopóki kiedy będzie wiedział, że to nie ma powiązania z jakś inną chorobą. Ja to mam szczęście, jak już chorować to na jakieś skomplikowane sprawy! Zobaczymy kiedy przyjdą wyniki, co mi jest.

11 marca 2005   Komentarze (4)

ach ci faceci...

A dzisiejszym menem dnia, jest Daniel. Już chyba o nim pisałam. Mój kumpel z golfa, na pierwszym roku (tydzień temu byłam pewna, że jest na drugim). Daniel podczas ostatniej lekcji bawił się moją komą, więc dzisiaj o moją komę poprosił Jamie (Gemmy braciak). Niestety odmówiłam. Kiedy Daniel się mnie zapytał, czy może looknąć na moją kome tydzień temu, jakoś mi to tak zainponowało. Sama nie wiem, lubię go bardzo, a i niczego w tych smsach nie było. Zresztą nawet jeśli, nie rozgadałby nikomu. Za to Jamie... to pewnie ze względu na Gemmę. Zresztą, miałam w komie smsy w których pisałam o wszystkich ostatnich menach w smsach do Hanny, a i były tam rzeczy o których nie chcę by Gemma wiedziała. Zresztą, Jamie to nie Daniel i niestety, chodź znam go dłużej od Daniela i widujemy(albo widywaliśmy) się częściej, niż z Danielem, to jednak... z Danem dogadujemy się świetnie, z Jamiem tak normalnie. No i Daniel się roześmiał i powiedział "bo tylko ja mam takie przywileje". Muszę wam powiedzieć, że Daniel jest świetnym chłopakiem. I chyba jest mną zainteresowany, co mnie cholernie pociąga. Bo widzicie, dzisiaj Gemmy nie było, ale ja i tak już od dawna więcej gadam z chłopakami niż z Gemmą. Najwięcej to chyba z Danielem hehe. No i dzisiaj była już ostatnia lekcja (niestety) i zaczęliśmy od razu nad pracą z kamerą (Seamus zaprasza po jednej osobie i nagrywa na sprzęcie podłąnczonym do monitora a potem pokazuje co i jak źle zrobiliśmy). Seamus mnie pochwalił, bo na serio, dobrze mi już idzie. Jak na osobę która wcześniej w ogóle nie grała, hehe. Potem wziął Danego i Jamiego. A ci kiedy wrócili, nie mieli w ogóle zamiaru ćwiczyć. Ciągle się kłócili (tak na żarty), a ja ich karciłam. I miałam ubaw. Potem Dan machnął ręką na Jamiego i stanął obok i zaczął mnie obserwować. Spojrzałam na niego i zalotnie się uśmiechnęłam "kochany, mówiłam ci, że nienawidzę kiedy ktoś mnie obserwuje", ale jego wzrok mnie nie peszył. Nadal byłam rozluźniona. Ustawiłam się, i podniosłam kij, a Dan podszedł i objął mnie jedną ręką poprawiajając lewą dłoń. "Tutaj popełniasz ciągle błąd". Miał rację, za bardzo przekręcałam lewą dłoń. Miły gest... bardzo miły. Potem jeszcze kilka razy powiedział mi co i jak, "pamiętaj głowa w górę". 
Znacie to uczucie, kiedy poznajecie kogoś i już po pierwszych minutach rozmowy, wiecie, że jest to ta osoba z którą możesz pogadać na każdy temat? To taka osoba z tych, które znają Stefana (Ania z Zielonego Wzgórza). To Daniel jest taki. Kiedy chłopaki zabrali mi wszystkie piłeczki, a on zbierał swoje, rzucił mi swoje i powiedział "ja sobie zaraz pozbieram". Kolejny miły gest... potem staliśmy i on znowu mi pomagał poprawić postawę. Ale kiedy Jamie stanął, poczułam się już nieswojo. Za dużo ludzi mnie obserwowało. To po prostu wkurza. "Ej, skupić się przez was obu nie mogę!". Dan się roześmiał, że jeszcze może więcej ludzi sprosić. No ale potem Jamie poszedł dalej ćwiczyć i Daniel dalej stał niedaleko mnie. W końcu podszedł i mnie delikatnie wyrzucił z mojego prostokątu sztucznej trawy. Zresztą i tak nie chciało mi się grać, lookałam na niego i za wielkie oszkolne drzwi i oszkolny róg sali. I kogo zobaczyłam? Noela!!! Połowa lekcji, a ten sobie lezie, bez plecaczka, z buteleczką w rączce. Na wagary się zachciało chodzić! Spojrzał na mnie przez pierwsze drzwi, ale szybko się odwrócił. Potem obserwowałam go przez szkło z drugiej strony sali. Na jego odwrócone ciało, kiedyś umiałam go rozpoznać po zmroku, tylko po sylwetce, nie wiem czy potrafiłabym teraz. I sama do siebie powiedziałam "my loverboy is skippin"-. Daniel na to "kto?" "Mc Bride, my lover boy". Ten zrobił oczka. "To ty i Mc Bride ze sobą chodzicie?". Roześmiałam się i ustawiłam do odbicia piłki, wykorzystując to, że stał zszokowany i nie protestował kiedy zabrałam mu moją matę. "O tak, kocham go nad życie!". Sarkazmu nie mógł przeoczyć. "Podoba ci się?". Hehe, szok dla niego ciężki. "kiedyś, błąd mojego życia". Wyobraziłam sobie, że piłka to Noela głowa, nawet nie wiecie jak daleko poleciała... Ale ten nie miał zamiaru skończyć tematu a mnie to bawiło. Zresztą, to lekki temat, czulam, że z nim mogę sobie tak na luzie pogadać. To mu powiedziałam, że ten chuj nie daje mi spokoju od kąd się dowiedział, że ja do niego coś. Teraz ja nic, a on twierdzi, że coś. Daniel na to "wiesz, nie sądze byś była w jego typie". Teraz mi szczęka opadła. "Co chcesz przez to powiedzieć?". Nie śmiał się, był całkowicie poważny. Nie wiem dlaczego mnie to tak zaskoczyło, co się dziwić, jego typ to łatwa dziwka. Ale nie taką odpowiedź dał mi Dan. Nie. "on ma inny typ laski, wiesz, taka jak..." i podał imię. Nawet już nie pamiętam, coś na Sh... Ja na to "skąd wiesz jaki on ma typ laski? Zresztą nie ważne, to skończony debil". Ale on do mnie "coś ty, wydaje się fajny". Pierwszoklasista... pewnie dał się nabrać. Ale nie, oni się znają od... dawien dawna!!!  Razem grają w golfa. "Wiesz, on dużo gada o laskach kiedy gramy. I w ogóle wydaje się spoko gość". SMutnie powiedziałam "mi też się tak wydawało". Ale on do mnie "wiesz, ale przez jakiś czas gadał non stop o tej samej lasce... cały ostatni rok... ale nie pamiętam o jakiej". Pograliśmy trochę i mu powiedziałam, jak to ten debil mnie wkurwia i jak to 3/4 jego roku, ma już go powyżej uszu. Daniel na to "a co on takiego robi, że cię tak wkurwia?". Powiedziałam mu, że nazwya mnie sexy, gwiżdże, ciągle obgaduje i że już mam dość tych szeptów kiedy obok mnie przechodzi. Dan na to "wiesz, kiedy facet taki jak Noel nazywa laskę sexy, to laska jest sexy, przynajmniej dla niego". To teraz jestem w jego typie? Roześmiałam się. "Coś ty, on łże jak z nut." DAn na to "a kiedy wiesz, że facet mówi prawde?" ja na to "kiedy mnie nazywa polską suką". Dan na to "ale nią nie jesteś", ja: ważne że on tak uważa. Hehe. I na koniec rozmowy dodał "skoro nazywa cię sexy, to coś do ciebie ma. Znam go już trochę". O ja cie, szybko zmienił zdanie. JEdno sexy aż tyle zdnaczy? Ludzie... nie wiedziałam, a ja to słowo tak rzucam na prawo i lewo, hehe. Ale mówię wam... nigdy nie gadałam, z żadnym gościem (oprócz Adiego) o tym debilu. A tu taki szok... No i potem gadaliśmy i on łapał mnie za słówka. Co czuje do Noela, ja na to sarkastycznie, że go kocham. On na to, że mówiłąm że nie. Ja, że próbuje być sarkastyczna. To miało znaczyć, że go nienawidzę. On zaczął się bawić słowami, że ja go kocham, ale nienawidzę i nienawidzę ale kocham. Tak mi namieszał w głowie, że się przyznałam, że kocham Noela ale go nienawidzę i za nim szaleje, ale na niego rzygam. Po tem już sama nie wiedziałam, co ja do niego czuje. Dan sie tylko pokładał ze śmiechu. I potem poważnie zapytał, kogo teraz mam na oku. Ja na to, że nikogo. A kogo on ma na oku? Najpierw ja miałam powiedzieć. Ale w końcu mi powiedział, w tajemnicy, nawet Jamie nie wie. Bo potem Jamie próbował ze mnie to wyciągnąć. Jakaś Katie Boyle. Kimkolwiek jest ta pierwszoklasistka. Dla mnie one wszystkie tak samo wyglądają. Tak samo wszystkie się czeszą, tak samo ubierają, takie same kolczyki noszą i takie same mundurki, przestaje je już kojarzyć. W końcu na koniec mu powiedziałam, że tak na prawdę jestem lesbijką i mam dziewczynę. On na to, że to przez Noela się przechrzciłam. Ja, że tak. TO wszystko przez tego debila! Straciłam zaufanie do mężczyzn a on do mnie "ale tak na serio, to wiesz, że nie wszyscy są tacy jak on?". Ja cie... zwalił  mnie  tym z nóg.

Ale mi ta notka długa wychodzi... heh, no ale brnijmy dalej. nie musicie czytać jeśli nie chcecie, hehe, nitk nigo nie zmusza.

Potem mieliśmy "competition", w zaawansowanej grupie, wygrał Walsh. Skąd ja to wiedziałam, hehe. Nom i pierwszy uderzał Jamie. A ja z jakiegoś powodu, ciągle trzymałam się blisko Daniela, a on mnie. Podczas tych 45minut powstała między nami jakaś taka dziwna więź. Chłopak młodszy ode mnie o dwa lata, a mojego wzrostu, możę nawet o kilka milimetrów wyższy. Czego to zwierzenia nie robią z człowiekiem. On mi opowiedział o Katie, ja jemu o Noelie. Nie tyle co opowiedział... bo nadal nie mam zielonego pojęcia kim ona jest, ale... no że laska jest nawet fajna i że mu się podoba, ale nie ma u nich żadnych lasek z którymi można spoko pogadać. A ona ładna jest tak po prostu i nie sztywna jak reszta. Plus dla niej ;) Wracając do tematu, po Jamiem nikt nie chciał iść. A ten cwaniak! Wiecie co zrobił? Objął mnie w pasie i mnie popchnął do przodu. Tak po cwaniacku. Tak miło mi się zrobiło, a ten hop mnie do przodu! Cofnęłam się. O nie! Nie ja. Spojrzałam na niego "nie wiesz, że pierwszsi będą ostatnimi, a ostatni pierwszymi? No i tak doszło, że tylko my zostalismy. I on znowu, objął mnie i popchnął lekko do przodu. "no idź, damy mają pierwszeństwo". Ja że nie, żeby on szedł. I tak się droczyliśmy. Już dawno z żadnym facetem nie byłam tak blisko. Bo ten mnie objął i przeniósł na matę. Ale ja, że ja chcę być ostatnia! No i w końcu Seamus powiedział, że Daniel jest następny. Danielek zdobył 3punkty, dwa za celne uderzenie w wielki 2metrowy prostokąt na ścianie i jeden za styl. To był mój pomysł. Bo ślicznie wybił. A ja? Dostałam jeden za celne uderzenie i jeden za "good looks" czyli urodę. Ponownie, sama to zaproponowałam. I tak wynik następujący:

1miejsce Daniel - 3punktasy
2miejsce ślicznotka, mikia-2punktasty
3miejsce egzekwo-Ruari i Eiden-po 1punktasie
4miejce... Jamie (popisywał się i w nic nie trafił) - 0 punktasów

Stałam obok Daniela, a ten objął mnie jednym ramieniem i powiedział "a nie mówiłem, że było iść kiedy była moja kolej, wtedy ty byś wygrała". Skąd się w nim wzięło tyle czułości? Przecież jemu się podoba Katie, co nie? Ale się rozpisałam... ja cie. Nie... nie moi drodzy, z 1klasistą nie mogę się związać. To nie moralne! Z o dwa lata młodszym chłopakiem... no dobra, o półtora, czy tam rok, nie ważne. Ale ja jestem na trzecim roku, on na pierwszym, to nie moralne! Ludzie by nas zjedli w szkole. A mnie by tak jak Danielle nazywali pedofilką, która lubi małych chłopców. Bo jej się podobają tacy właśnie, o rok, dwa młodsi. A Dan nie wygląda jak dziecko, wręcz przeciwnie, on wygląda na przynajmniej 15lat. Dobra kończę biadolić, z tego wszystkiego zapomniałam go zapytać o numer telefonu... kiedyś jeszcze będe miała okazję obgadać z nim tą Katie, hehe. Może przy partyjce golfa?

 

11 marca 2005   Dodaj komentarz

kochać i nie oczekiwać niczego w zamian,...

Po raz trzeci piszę tą samą cholerną notkę, bo mi ciągle w jakiś sposób szlak ją trafia! Normalnie zaraz rozpierdole tego grata!!!!

Wiem, że już można się pogóbić. Alan, Adam, Ruari, Kiaran, Noel, Niki a dzisiaj jeszcze jeden do kompletu. Ale ostatnio dochodzę do wniosku, że wolę spędzać czas z chłopakami, niż z dziewczynami. Z nimi nie da się nudzić ;)

Adamek już w dobrym humorku. Gadaliśmy na Artcie o polskiej wódce. Bo Adam był w Polsce na dwa tygodnie podczas ferii(tych u nas), nasze matki się tak apropo blisko przyjaźnią. I jego braciak (pełnoletni jak mniemam) zakupił około 5/6 butelek dwulitrowych tego świetnego trunku i już prawie nic nie zostało. Więc, opowiadał mi, jak to Paddy zaczał gadać z supermisiem już po jednym kieliszku, a po drugim już widział gwiazdki. Hehe, bo polska wódka jest najsilniejsza ;) Nom i kiedy szliśmy w dół korytarza, śpiewaliśmy objęci pieśń, przez niego ułożoną, o tym jak to Polski alkohol najlepiej smakuje pity na polskich ziemiach. Adam mówi, że uchlał się kiedy byli w Polsce, wraz z braciakiem i młodymi polakami. Twierdzi, że jeszcze nigdy tak się nie uchlał. Śnieg, lodowate powietrze, deska snowbordowa w ręce i butelka wódki, oczywiście z gwinta. Takiego odlotu już dawno nie czuł. Następnym razem, jedziemy razem ;)

Char strasznie zeszmacili. Nie Adam, Adam nawet na nią nie patrzy. Nic o niej nie mówi. Ona nie istnieje. Nie, to jej byłe "przyjaciółki". Dziewczyna płakała cały ranek, potem podobno matka ją zabrała do szpitala bo się biedna pochorowała. Ona znerwicowana albo zaczyna rzygać, albo traci wdech, jeszcze bardziej panikuje i przestaje oddychać. Do tej pory zdarzyło jej się to tylko raz, kiedy dowiedziała się, że jej babka jest w szpitalu. Tak to było, że sama wylądowała w szpitalu. Ja uwarzam, że to jej sprawa, co i jak. Ona z nim zerwała i ona go zdradziła. I to tylko jej i Adama sprawa. To miedzy nimi powinno być rozwiązane. A nie cała szkoła o tym gada, a oni już nic na ten temat nie mówią. To chore...

Co do Alanka, dzisiaj nie było lookania bo i nie było okazji, więc wiecie.

Co do skurwysyna, to się zastanawiam, czemu ja do szkoły nie wchodzę innym wejsciem. Cóż, doszłam do wniosku, że lubie te nasze poranne spotkania. On wplepia we mnie oczka od samego początku, potem wszystko nagle cichnie i on tym swoim zawiadiackim głosem wali tekst w styli "bo tylko takie jak ona tak potrafią...", cokolwiek miało to znaczyć, dziękuje kotku za komplement. Hehe. DZisiaj miałam spokój, bo i okazji debil nie miał. Piątek jest o dziwo, można że powiedzieć, wolny od Noela. Prawie, że w ogóle nie mamy lekcji obok siebie. A wiecie co ja zrobiłam? Jestem z siebie cholernie dumna! Chodziłam sobie po klasie od fizy i czytałam grafiti na stolikach (można się wiele dowiedzieć) i teraz już wiem, dlaczego na moim stoliku jest tak czysto. Noel się przesiadł, hehe. Teraz inny jest zaśmiecony. O mnie nic nie znalazłam, tylko wielki wyrytu napis "Noel Mc Bride woz ere" nie da się przeoczyć. I wiecie co ja zrobiłam? Ale jestem z siebie dumna! Wyryłam obok jego imienia "dick" (huj) długopisem, ale tak, że jakby się nie postarał, nie zmarze. Chyba, że wyryje dziure w stoliku. Hehe. A tak apropo, powiedziałam Marion, że ten skurwysyn znowu zaczął. A ona to skomentowała tak "to baw się wraz z nim, rób słodkie oczka, kiedy on sexy, ty do niego babe, owiń go sobie w okół palca a potem daj kosza, zobaczysz jaki będziesz miała ubaw!" nie mogłam w to uwierzyć. Nie po Marion! Wszystkie inne mi mówią, daj se luzu, olej, przypierdol mu, ochrzań, zapomnij, nie zwracaj uwagi, a Marion? Zabaw się, co ci szkodzi. Może się zastosuje do jej rady... hehe.

11 marca 2005   Dodaj komentarz
< 1 2 ... 47 48 49 50 51 ... 58 59 >
Czarna-roza | Blogi