• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Siostrzane dusze
    • Among the dead
    • calaja
    • InnaM
    • karotka
    • Lupus
    • Malena
    • Myje Gary
    • Rybniczanka
    • serducho
    • verqa
    • xyz

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Najnowsze wpisy, strona 44


< 1 2 ... 43 44 45 46 47 ... 58 59 >

oni patrzą, ale jedyne co widzą to ciało......

Łatwa dziewuszka? PRzecież ja się z nim tylko całowałam. Myślałam, że może coś z tego będzie. A nóż, to pociąganie fizyczne zamieni się w coś więcej... Jak widać, chłopak za mną nie nadążył. Ja jednak potrzebuje gościa, który będzie rozumiał moje żarty (tak jak te wczoraj, o tym że słyszałam iż mnie zdradza =] długa historia). Ja się bawiłam... ale do łóżka żadnemu nie wskoczę. A faceci... ja raczej jestem tą trudną, która przebiera facetami jak rękawiczkami. Daniel chyba jeszcze nie wie, jakie szczęście go spotkało. Tylu facetów by chciało (z Hanną doliczyłyśmy się już 7pewniaków). Najpierw przez całą msze w kościele wlepiał we mnie oczka, a ja się nim bawiłam... wiem... w kościele... ale opanować się nie mogłam. Ludzie z naszej szkoły nas obserwowali, dziewczyny z jego roku chichotały, widziały jak się na mnie patrzył. Nie wytrzymał tego i nie wytrzyma poniedziałku. Chłopaki mu żyć nie dadzą, bo wiedzą, że mi to wisi. Mi mogą naskoczyć, a ja będę się śmiała. Nawet Cat to zaskakuje, jaka ja spokojna i wesoła jestem, ona po tych smsach to by nie dała rady tak się z Noelem bawić. A co to bedzie kiedy Cat się dowie o Danielu... biedny chłopak. Zabawka w moich rękach. Przecież wiedziałam, że to się skończy i wcale mi nie jest przykro. Znudził mi się chyba... bo ja jednak wolę być wielbiona, a tutaj... hmm... oprócz hot i fck yea, nic ciekawego. Tell no one dobrze napisała w swoim opowiadaniu, faceci są jak wino. Młode wino dobrze smakuje, ale ja jednak wolę smakować dojrzalsze wino. Ono przynajmniej wie, jak dogodzić samym aromatem...

Napisałam mu smski w takim stylu, by sobie za dużo nie pomyślał. Napisałam mu szczerze, że to była tylko zabawa. "jst friends?" moja odpowiedź "yea watever". I jeszcze jedno... chyba za bardzo poważnie traktował moje smsy, ja lubię się bawić, żartować, a te smsy o zdradzie, to były tylko żarty, przecież wie dobrze, że lubię się bawić. Oj wie... wie o mnie wiele. Hanna do mnie napisała, że jego strata, jeszcze mu się przykro zrobi kiedy zobaczy tych chłopaków którzy chodzą w okół mnie jak giermkowie. Baby boy z miejsca pierwszego, zlatuje na 8. Wykorzystany ale nie do końca porzucony... Friends... jakie to Irlandzkie. Nie możesz się przyjaźnić z chłopakiem do póki go nie shiftniesz. A więc trudno... zamiast bawić się Z nim, będę dalej się bawić Noelem. Noel podobno uważa, że jestem stuknięta laska i strasznie go to podnieca. Ta... faceci mają nie pokolei w głowie. Chyba za dużo od Daniela wymagałam... nigdy już więcej zabawy na szybko. Niech teraz faceci się starają, męczą... bo moje wymagania się szybko nie zmienią, łatwa nie jestem. Daniel był pierwszym i jedynym, któremu tak łatwo to przyszło. Ja teraz mogę powiedzieć, że zrobiłam to dla publiki. Słodki jest i dobrze to przed ludźmi wygląda. Ale nie zrobię... mamy być Friendsy, a friendsom tego się nie robi. Wiem jedno... na pytanie "znowu go shiftniesz?" odpowiem "to było tylko zabawa". Niech sobie nie myśli, że polska suczka się w nim zakochała. Nie lubię być do nikogo przywiązana... uraz " po Noelowy ". Łatwo przyszło, łatwo poszło. A ja zostaję z kolejnym gościem na liście który dodaje mojej repytacji tego smaczku. Tym razem, to nie plotka, ale na tle tych nieprawdziwych kochanków, dobrze jest mieć chodź jednego prawdziwego. Jestem piękna i to jest ważne ;) Hehe, kobietka bez kompleksów... gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że taka będę, to bym nie uwierzyła. Noel ma rację, jestem zakochaną w sobie polską suką... w tym jednym się nie pomyslił, jesteśmy tacy do siebie podobni w tym względzie, że aż dziw... ;)

A co do miłości, Dotyku Anioła, to ja postanowiłam, nie rzucać tego słowa na wiatr. Coś między nami było, ale miłością tego nie nazwe. Bo to kocham to jednak wielkie słowo...

17 kwietnia 2005   Komentarze (12)

I just can't get u out of my head...

Coś cieńko z komentami, ale czego się spodziewać, kiedy mikia pisze o takiej porze dnia (lub nocy) i tyle notek na raz... Pochwalę się pierwszym osiągnięciem, schudłam 3kilo i to nie zaplanowanie i niedobrowolnie, ale się cieszę. Schudłam, bo przez dwa dni miałam głodówke, można to nazwać odtruwaniem organizmu. Jeden dzień, nerwy i egzaminy i weś zjedz więcej niż piskę płatek przez cały dzień... potem trochę moje kurczaka poskrobałam, ale małą porce. A wczoraj... emocje + nie wzięte tabletki na żołądek i nie dałam rady niczego połknąć. Kompletny brak apetytu. No i słodysze poszły w kont, o ja ledwo mam czas na jedzenie tego co muszę, a co dopiero dodatków!  Dieta mi się poprostu zmieniła przez ostatni tydzień. Nerwy, egzamin i w ogóle... więcej warzyw mniej fast foodu.

Muszę otwarcie powiedzieć... to jest chyba jakaś paranoja! Chciałabym by do mnie napisał smsa... wiem, że smsów pisać nie umie. Komplementów też nie prawi takich, jakimi zasypywali mnie chłopaki (czyt. Noel + jego kumple) i może dlatego obawiam się, że traktuje mnie jak lalkę. Co jest mało możliwe, bo wczoraj mnie zapewniał, że naprawdę mu na mnie zależy... nawet jeśli łączą nas narazie kontakty czysto fizyczne. Bo nawet kiedy wcześniej rozmawialiśmy, to napięcie było... i to cholerne. I w tych smsach był taki... stanowczy. Może się obawia, że jeśli nie w poniedziałek, to szybko mi się znudzi i znajdę sobie innego... mnie przecież widuje się ciągle gadającą z co raz to innymi chłopakami. Powiem wam jedno... to strasznie uzależnia. Ja mam ochotę na teraz... a tu aż do poniedziałku lub wtorku trzeba będzie czekać... Mój problem chyba polega na tym, że ja uwielbiam być wielbiona. Brać sprawy w swoje ręce, ale brak podrywu to dwie różne sprawy... no dobra, gościu nie jest w tym dobry... chyba tylko dlatego, pozstaje nam pociąg fizyczny ;) A ja myślałam, że taki z niego flirciarz... ale kiedy przychodzi do mikii wielu facetów wymiękka. Szczęśliwi, że w ogóle mają szanse na co kolwiek rozum tracą. Jakby ich gatunek wymierał...

Chyba najsłodziej wyglądał, kiedy mu powiedziałam "Dawno już tego nie robiłam..." a on odpowiedział "Ostatni raz z Noelem?". Panika w jego oczach, te pytania, czy będę go porównywała z chłopakiem, który słynnie z tego, że jest dobry w te klocki. Uspokoiłam go "przecież ci mówiłam, że ja nigdy mu na nic nie pozwoliłam...". Widoczna ulga... Noel, postrach kochanków mikii... Swoją drogą, ciekawa jestem jak on na to wszystko zareaguje? A może nijako? Albo po prostu zakończy zabawę w mamusię i tatusia... chodź nie, jemu się ta zabawa podoba. Dla niego shiftniecie nie jest czymś wielkim... cóż, poniedziałek... cała szkółka będzie trąbić... a ja o 11.30 się zmywam do dentysty. Aż ciarki mi przechodzą na samą myśl, no ale może jakieś znieczulenie od mojego kochanka? hehe, zobaczy się.

I ostatnia wiadomość... nie jestem zakochana, stałam się tylko uzależniona od męskich ust i dotyku...

16 kwietnia 2005   Komentarze (14)

Zbałamuce go! Najnormalniej w świecie go...

Myślałam, że jak go shiftnę to mi przejdzie. Ale ja się jeszcze bardziej napaliłam... ja chcę więcej! Nie było jakoś idealnie, to był jego pierwszy raz, to się po prostu wie. Mój też... i to ja prowadziłam. Ja byłam tą która nadawała tempo... ja go pierwsza pocałowałam a potem to już poszło. Byłam strasznie napalona... on też. Myślałam, że się rzucę na niego tak przy wszystkich. Nie chciałam czekać, Char w końcu nie wytrzmyała się na niego wydarła "idziesz z nią wreszcie czy nie?". Poszliśmy... i było świetnie. Tyły Center... tak właśnie mi matka zabroniła chodzić w towarzystwie chłopaków. Oh well..

 Niedoświadczony, ale jednak wiedział co robić z łapkami. Trochę zagubiony, z języczkiem było gorzej, ale już go Mikia nauczy jak lubi być całowana. Char uważa, że on jest prześliczny... ja też ;) Cholera... nawet ludziska którzy przychodzili na tyły tylko po by wykrzyczeć jakieś głupoty, nam nie przeszkadzali. Ani dzieci wysłane przez te suki Tracey i rosin... przestaliśmy się całować, ale on się nie cierpliwił. "Chrzanić, to tylko dzieci" i wróciliśmy do naszej czynności. Wszyscy wiedzą, a w poniedziałek bedzie wiedziała cała szkoła. Na 100%będzie, bo Chris nas widział razem. I to Chris próbował nas złąnczyć, byśmy dali wszystkim popis naszych czynności. Skurwiel jeden. Ale ja miałam ochotę i to straszną, tak przy wszystkich podejść i po całować. Moje ciało, aż jęczało o jego dotyk... cholera, ale nie udało nam się już drugi raz wyślizgnać.

Teraz smsujemy, a ja zaraz zwariuje. Już same smsy, przypominające mi o tym jak mnie dotykał doprowadzają mnie to straty zmysłów... Ludzie... nie wiem czy Noel kiedykolwiek tak mnie pociągał jak Daniel w tej chwili. Gdyby stał teraz obok mnie, to bym go chyba zbałamuciła! Napisałam mu, że musimy to powtórzyć. On chce już w poniedziałek, ale w poniedziałek to ja idę do dentysty i już nie wracam do szkoły. Bo chyba będzie borowanie... Ale powiem wam jedno, ja tutaj do niego z honey'sami i sweete'sami wyjeżdżam, a ja żadnego komplementu nie usłyszałam! Tylko to, że chce mnie shiftnąć w poniedziałek i się upiera, że w poniedziałek! Ja mu mówię, że nie mogę, a on, że w poniedziałek! DObra, ja też jestem napalona i chcę jak najszybciej, ale w poniedziałek się nie da! Chyba, że wcisnę kit facetowi od Irlandkiego, że idę szukać książki od francuskiego. Wolne 15minut, murowane. Tylko on musiałby też jakoś wyjść z klasy. Odpisał, że pogada ze mną o tym w poniedziałek. Oj... zaraz zwariuje... Przeczytałam te smsy, czy on mnie trochę nie traktuje jak lalke na zawołanie? Chcę cię w poniedziałek i koniec. Żadnych komplementó nic... zwróciłam mu uwagę, przypomniałam, że w końcu jestem kobietą ;) chcę shiftnąć poraz kolejny 3klasistke, to niech sie postara! Bosh... co ja bym dała, by mieć teraz wolną chatę... ale wtedy... nie wiem czy bym się powstrzymała przez zgwałceniem go. Ach te hormony...

Ale wpadka, jedna litera źle przeczytaia i zmieniła całe znaczenie zdania. Wściekłam się... dopiero teraz widzę, że jemu się cholernie podobało, a nie, że mam się odpierdolić... On i te jego słówka... nie umie się człowiek wysławiać. A do tego my kobiety mamy tendencje do czytania między linijkami, kiedy tego czegoś tam nie ma... tragedia... ale napisał mi, słodkiego smsa z wyjaśnieniami. O ja cie... chyba go zgwałcę gdy go tylko zobaczę. Zaczął się tłumaczyć i przepraszać, jeśli w jakiś sposób mnie uraził bo on chciał mi sprawić komplement. Jaka ze mnie idiotka... a ja już myślałam, że on jest taki jak inni. Shiftnąć i pójść w cholere... nie, on jest mój. I co z tego, że na pierwszym roku, cholera... to mnie jeszcze bardziej pociąga ;)

16 kwietnia 2005   Komentarze (7)

this is de best day of my life....

Tyle to już dawno się w moim życiu nie działo. To był chyba najlepszy tydzień w moim nastoletnim życiu, a najlepsze jest to, że on wciąż trwa! Opisać wszystkiego się nie da, ale powiem wam jedno, do całej tej zabawy dołąnczył Noel i jazda jest przednia. Bawimy się razem, a cała szkoła nas obserwuje. Cat i jego kumple dodają tego extra czegoś, przez co nudzić się już nie da. Cała szkoła wie o smsach, a mnie to w ogóle nie obchodzi! Wiedzą, bo nie da się nie wiedzieć, kiedy Noel wyjeżdża do mnie z tekstem "Yes mummy!" czyli Yes mamuśka, a ja do niego YEs Daddy! Chłopaki z mojego roku składali mi gratulacje z powodu dziecka, wtedy udawałam, że wycieram łze i mówilam "ale ja je straciłam...". Są idioci którzy twierzą, że jestem zakochana idiotka. Ale Noel wie doskonale, dlaczego to robię. Bo gdybym nadal go kochała, Cat już dawno by mu powiedziała. Oj Cat... ona żyć mu nie daje i to właśnie ona spowodowała, że zaczął się bawić wraz ze mną. Znowu jestem w centrum uwagi, a chłopaków jeszcze bardziej pociągam. Ostra laseńca... Noela laleczka, ale ostra panienka. Do tego cała ta sytuacja jest zupełnie inna niż rok temu. To ja to zaczęłam i ja się bawię. Nie krzyczę by się ode mnie odwalili (no dobra, kiedy Alan co 2minut mówił do mnie Noel, mało my nie przyłożyłam), nie wkurzam się. Jestem inna, jestem mikia! Kiedy Cat stała przed Noelem w kolejce, odwróciła się i mnie zawołała i zaczęła machać. Odmachałam jej, a ona do mnie "patrz kto tu stoi!" i mi na niego wskazuje tak by widział, że się na niego gapię. Ja w ryk i odchodzę. Jego kumple składali kondolencje, o ja cie... Potem siedziałam na ziemi z Fioną i Char w korytarzu(które są cholernie wąskie) a ludziska szli do klasy. I szedł sobie Noel, spojrzał na ziemię, zauważył mnie i udał, że mnie tak nie ma. Mi to na ręke, ale nie jego kumplom. Gbórek po chwili idzie i do mnie macha i mówi "Yes Michaela" ja się do niego pobłażliwie uśmiechnęłam, aż dziwne, że teraz każdy z nich mnie zna. I w krzyk "Mc Bride, ona jest tutaj!" on na to "kto?", Gbórek "Michaela!". O ja cie... cóż za zmiana, już nie polska suka, teraz mówią do mnie po imieniu! Noel też... aż dziwne. CAt zaraz do mnie przyleciała, położyła mi rękę na głowie i się drze "patrz jak ona to przeżywa" a ja głowa między kolana i w płacz(tak naprawdę to ryłam się strasznie, ale brzmiało to naprawdę realistycznie". Ta mnie głaszczę po głowie, a on "co kurwa?" Cat na to "no patrz... straciła dziecko to czego się spodziewasz?"... Podniosłam głowę i już nie mogłam wytrzymać, pokładałam się ze śmiechu. Tak samo Fiona i Char. Ona mu nie daje spokoju. Noel gadał, jak to przyjemnie było mnie pieprzyć wtedy w samochodzie, tak skarbie niezłe było to ruchanko. Potem się kręcili pod moją klasą, non stop słyszałam gwizdy i przerózne teksty. Alan ode mnie wzroku nie odrywał. Wszyscy zaczęli mnie zagadywać, chcieli znać dokładną historię. A w chuj z nimi, było dziecko, nie ma dziecka. Wiem jedno, jest inaczej niż kiedyś, bo to ja tworzę zasady i to moja muzyka, a on może tańczyć lub nie, to już jego wybór. On tańczy i chyba ma na coś nadzieję... well... nie sądzę by ta nadzieja się spełniła.

Ze szkółki wracałam z Danielem. Mam jego numer... coś się między nami dzieje. Coś dobrego ;) Chyba go shiftnę... może nawet dzisiaj. Nawet jeśli cała szkoła obserwuje moje ruchy, to ja na nich gwiżdże, polskiej suce wszystko wolno. Dowiedziałam się też dlaczego, faceci lecą na laski takie jak Tara lub Maeve. Bo one dobre są na jeden wieczór, na shiftnięcie. Napalona laska, obcisłe ciuszki... ale żeby z taką o czym kolwiek pogadać? Hell no! Na dłużej do niczego się nie nadają. Bosh... że ja kiedyś chciałam być taka jak one. Jemu też się podobają, bo to takie dziwkowate suki co można je wykorzystać i zostawić. A faceci to lubią. Potem była rozmowa, kto z każdego roku mi się podoba... wiedziałam, że chce bym powiedziała, że on. Powiedziałam mu, że ja mam zasadę, że z młodszymi się nie umawiam i żadnego nie shiftnę. On do mnie, że rozumie. Bo dla gościa to strasznie podnieca, shiftnięcie starszej laski, ale dla dziewczyn, z młodszymi... to już tak dobrze nie wygląda (znaczy się, tak jak dla chłopaka ze starszą). Rozmawiało nam się świetnie, a Noel w autobusie nie zmienił niczego. TAk... jak zwykle na tylnym siedzeniu. Sean(Gbórek) mnie zauważył i zaczął mi go pokazywać, Noel się skapnął, że to ja, wstał i zaczął... hmm... łapką wykonywać ruchy które albo miały oznaczać, czy ja bym mu nie zrobiła ręcznej roboty (raczej to) albo, że on ma ochotę sobie... patrząc na mnie. Gdyby chciał, żebym to ja, to by pokazał, że chce bym mu zrobiła loda... znam go, więc już sama nie wiem. Ale zawsze taki był, tym razem tym mnie nie zraził. A Daniel sie rył "napalił się". Ta... niech się dalej napala, to może zapłonie, hehe. Znowu w centrum uwagi, znowu wszyscy gadają, a ja mam ochotę na Daniela... I może go shiftnę. Bo jadę do center(Char i Fiona mnie namówiły), będzie śmiesznie. =]

Wiadomość z ostatniej chwili, Daniel zapytany co o mnie uważa napisał, ze uważa iż jestem gorąca laska. "Hot" to ostatnio mode słowo.... a może go tak shiftnę? Cholera... już sama nie wiem... skończona ze mnie flirciara. Właśnie się go zapytałam ile ma lat... bo chodź mówiłam, że ja nie kręcę z młodszymi, dla niego mogę zrobić wyjątek ;) Sama go poderwałam! Skończona flirciara... ;) Co teraz biedny Noel pocznie? Ojciec Helgi?

p.s. właśnie się z nim umówiłam na shiftnięcie!

15 kwietnia 2005   Komentarze (6)

Panicz Mc Bride wie...

Dawałam Noelowi tydzień na dojście, że to ja. Jak nie które z was wiedzą, strasznie wczoraj panikowałam. Egzamin dzisiaj miałam praktyczny z gotowania i do tego cała ta sprawa z Noelem. Mało sobie włosów nie powyrywałam... Do tego wszystkie mi powtarzałyście, iż już po mnie. Nigdy mi tego nie wybaczy itp... Catriona też cały Art śmiejąc się mówiła, że cham mi nie odpuści. A więc zacznijmy od ważniejszej sprawy. Egzamin zdałam, poparzyłam sobie nadgarstek, a dostałam chyba 9/10.

Teraz temat facetów... Jak już mówiłam, byłam pewna, że jeszcze nie dziś... dzisiaj Noel nie będzie jeszcze wiedział. Przeszłam obok nich, niczego się nie spodziewałam, bo nawet jakoś nie specjalnie się na mnie patrzył kiedy weszłam do szkółki. I wtedy padł tekst "How's de baby?", to mój nowy wielbiciel Owen. Zero reakcji z mojej strony, po prostu mnie zamurowało. W środku, na zewnątrz jak zawsze, nieczytelna. Jedyne co mi wpadło do głowy to "ale przecież ja to dziecko straciłam!". Noel tylko się do mnie uśmiechnął. W taki inny niż zazwyczaj sposób. Taki... cholera, normalny. No zalotny, ale nie patrzył na mnie z góry, ani nic. Taki... nie Noel. Klapnęłam na ławkę i powiedziałam Hannie "on wie" wystarczyło. Ta spojrzała na mnie z wielkimi oczami "jakoś nie słyszałam śmiechu ani krzyków". Właśnie... ja też nie. Spokój... Noel nie miał za bardzo okazji na głośne tekst, ale jakoś się do nich nie rwał. Uśmiechał tak samo jak rano, ale nic po za tym. Za to Damian, kolejny wielbiciel, który ciągle mnie zaczepia by ze mną pogadać, wywrzeszczał przed całą moją klasą "smsujemy z Noelem, co?". Dobrze, że szłam obok Charmain. I Dzięki Bogu, miałam Art... Char musiałam opowiedzieć co i jak. Zresztą, wisi mi już kto wie. A Char nikomu nie powie. Potem był egzamin i spokój. Noel zadzwonił raz... chyba, że ktoś inny się dobijał z zablokowanego numeru, ale nie sądze... ostatnio wszystkie zablokowane były od niego. Po egzaminie sprzątałyśmy kuchnie, a ja z Debbie poszłam się przejść do łazienki. W Art roomie byli piąto klasiści, Paddy spojrzał na mnie i się odwrócil, uśmiechając pod nosem. Aż zadziwiające... Stałam w drzwiach od łazienki i nie mogłam w to uwierzyć... przez cały dzień... żadnego upokorzenia, nawet próby!!! Wracamy do sali, Debbie już weszła, a ja trochę za nią (bo my niby nie byłyśmy razem w łazience, wiecie, pozory) i Sean, znaczy się gbórek idzie spowrotem do klasy od Metalu (także z łazienki, ale z drugiej końcy szkoły) i gdy załapał, że to ja zatrzymał się i odwrócil. "Przykro nam wszystkim... jak się czujesz?". Z tym uśmiechem cwaniaczka. Krzyknęłam "Shut up!". Po cholere? Powinnam dalej się bawić... taki mam plan. Jakby co, to będe się bawić.

A wnioski z tego dnia, zachowanie Noela nie jest aż tak dziwne. Podejrzewam, że od samego początku wiedział, że to ja. A może i nie. Ale dobrze się bawił i ja też, w szczególności wczoraj, to po co awanture robić? Fajnie było, ale się skończyło. Do tego... możliwe, że on coś na serio do mnie ma, tak jak twierdzi Catriona (ona jest w 99%przekonana, tak samo Ana) i po prostu nie chce robić z tego afery, bo wtedy szans już zadnych miec nie będzie. A tak, bawił się wraz ze mną, w takt mojej muzyki. Teraz nie chce się zdradzić, że on jednak do mnie coś więcej... Ale tracić szansy też nie chce. Więc lepiej to przemilczeć, jego kumple zrobią swoje. Zwrócą moją uwagę, zawsze tak było. On wkraczał dopiero kiedy chciał zwrócić uwagę tylko na siebie. Nie żałuje tych smsów... ubaw był. I wcale tak źle się nie skończyło. Wręcz przeciwnie.

Do tego, skoro Noel panikował to oznacza, że jednak gdzieś tam w środku są ostatki porządnego człowieka i jeszcze będą z niego ludzie.

Trzeci wniosek... muszę iść do szkoły aktorskiej, takiego talentu nie można zmarnować!!

Temat z zupełnie innej beczki. Rozmawiałam dzisiaj przez telefon z Arturem!!!! O ja cie... jak ja się za nim stęskniłam. Padło pytanie, jak tam boyfriendy. Powiedziałam, żeby nawet nie pytał bo to za dużo jak na jego głowę. No ale się uparł, grunt bezpieczny, opowiedziałam mu o Ruairim i Domie. Ale nie o Noelie... to akurat nie rozmowa na telefon, kiedy kręcą się rodzice. Możliwe, że wróci do Irlandii! Bo zwalnia się miejsce w hotelu dla jednego kucharza. Gdyby wrócił... miałabym kogoś kto by chłopakom po mordzie dał ;) A tak na serio... po prostu dobrze by było mieć go tutaj. Nie żebym ja się w nij bujnęła... on jest bardziej jak mój starszy brat.

p.s. ten mały ludzik na zdjątku, to mikia na wrzosowiskach obok plaży...

p.s.2 a co wy myślicie o zachowaniu Noela? Bo ja po egzaminie i tym małym szoku, nadal mam pustkę w głowie...

ps.3 Shiftnięcie - slangowe określenie połąnczenia... całowania się z chłopakiem i wędrowania łapkami po ciele partnera. Często dla popisu, często po pijanemu i często tylko dlatego, że nudno jest. Tak na to patrzą faceci... załamka...

14 kwietnia 2005   Komentarze (12)

notka pisana wczoraj, niedokończona bo kończyć...

Cóż... fajnie było, ale się skończyło. Kiedy Noel się dowie, że to ja, to będzie tragedia. Po co ja to zaczynałam? Było śmiesznie, bawił się wraz ze mną... Napisałam mu, że straciłam to dziecko, więc nie ma się o co martwić i może zapomnieć, że kiedykolwiek się poznaliśmy. Odpisał, że chce jeszcze jedno. Ja na to, że może następnym razem, kiedy już się podniosę po śmierci tego dziecka. Zapytałam się, czy jest mu przykro, bo kiedy mu powiedziałam o ciąży za bardzo się nie cieszył. Odpisał(cacużko):

Wel i wul love hav to a child wit u... ur beauty to hav a child would make me a proud father?!..

Czyli: Cóż strasznie bym chciał mieć z tobą dziecko... - a potem coś w stylu- jesteś taka piękna, iż mienie z tobą dziecka zrobiło by ze mnie dumnego ojca.

W tym momencie myślałam, że padnę. A skąd on ma niby kurwa wiedzieć jak ja wyglądam, skoro nawet nie pamięta tej nocy? I wtedy zaczeły się pytania... a może on wie, że to ja? I dlatego tak się bawi? Nie... nie ma zielonego pojęcia, cham mnie nawet nie podejrzewa. Ja też jestem w tym dobra, odpisałam smska który był jeszcze większym cacużkiem.

U r so flatterin bt ur beauty isn't de same as mine... I don't make the same mistakes twice...

Czyli: Jesteś czarujący ale niestety twoje piękno jest bez porównania z moim (lub prościej mówiąc, napisałam; jesteś dla mnie za brzydki), nie popełniam tego samego błędu dwa razy.

Wkurzył się... chyba. Więc Hanna mu napisała, że nie chciałam go zranić ale oboje jesteśmy za młodzi by mieć dzieci, czyżby się z tym nie zgadzał?

Pomyślałam sobie, dobra to już koniec zabawy. Ale on odpisał, normalnie aż go nie podejrzewałam o coś takiego.

"I'l take my gift of life sumwher else den so..."

Czyli- A więc zabiorę swój dar nadawania życia gdzieś idziej..."

Przyznam, zajęło mu ponad godzinę by ułożyć tak krótkiego smsa, ale on nigdy za szybki nie był. No to mu odpisałam, tak już na zakończenie tej zabawy

Well good luck... it's funny how u can memba how i look like n u cudn't b4... - Cóż, szcześcia życzę... śmieszne/ciekawe jest, że teraz pamiętasz jak wyglądam a wcześniej nie mogłeś sobie przypomnieć...

I to miał być koniec. Koniec końców. THE END. Finito. Wysłałam to podczas ostatniej lekcji. A potem zostałam po lekcjach. 20minut łaziłyśmy z Catrioną i Aną i gadałyśmy. Gadałyśmy, a ja z Aną olewałyśmy kumpli Noela. Catriona się pokładała ze śmiechu. Obie tak samo reagowałyśmy, przeklinanie pod nosem i udawanie, że nas to nie obchodzi. Bo Ana go shiftnęła. A kiedyś sama mi dokuczała na jego temat... teraz już nie. Kiedy byłyśmy same i Ana sama mi powiedziała, że go shiftnęła i jaki to błąd popełniła. Patrzył w naszą stronę, kiedy złapałam go na spojrzeniu, opuścił głowę i już jej nie podnosił. Stąd wiem, że on o niczym nie wie... Cały dzień zachowywał się normalnie, ukryte spojrzenia, nerwowe tarcie nosa (nie, nie będę na nią patrzył, nie jej tam nie ma...). Muszę przyznać, Ana to spoko dziewczyna. Spojrzała na mnie i powiedziała "ja nie wiem jak ty to znosiłaś jeszcze gdyby Noel mi dokuczał, to chyba bym pozabijała". Tak... Noel jej nie dokucza, kiedyś walnął kilka razy Yes Ana, ale to wszystko. Za to Sean (gbórek ma na imie Sean!) jak do niej nie walił tekstów to walił je do mnie.

W skrócie potem: Anna napisała do niego smsma, głupiego strasznie. Spanikowana po godzinie (kiedy byłam w domu) napisałam mu, że to moja kumpela ciekawa jego reakcji na śmierć dziecka. Wkurzył się, kazał mi napisać kim jestem albo już nigdy do niego nie pisać. Spoko... Plus tego wszystkiego jest taki, że z Aną się zakumplowałyśmy, a ją dużo lepiej mieć za kumpele, niż wroga ;)

 

 

14 kwietnia 2005   Komentarze (1)

it's only coz i'm not with u, which makes...

Zacznijmy od tatusia Helgi. Cholera, gdybym wiedziała, że on tak to będzie przeżywał to nie wiem czy bym to wszystko zaczęła. Chodź... gdyby to tak dłużej przemyśleć, tak ;) Noel strasznie to przeżył. Nawijał i Lisie z Falcarragh cały czas, trzeba przyznać, był w centrum uwagi. On siedział z rękoma opartymi o kolana, a chłopaki stali w okół niego i mu doradzali. Potem zaczął do mnie dzwonić, nie mogłam odebrać, bo jak niby? Stojąc nie daleko? Potem podczas lekcji, trzy nie odebrane telefony. Z zablokowanego numeru, ale on żadko go odblokowuje. Trochę mi go żal było, nawet mu się uśmiechać nie chciało. Słyszałam też skrawek rozmowy "one nie może być moje! to jest nie możliwe!"- dochodzę wniosku, że z niego naprawdę prawiczek skoro się tak zapiera. Oj... co ja zeczęłam... Wiem jedno, on mnie w ogóle nie podejrzewa. Nie... poszedł na tą śpiewkę z Lisą. Rano spojrzał na mnie tak smutnie... jakby coś się skończyło. Jutro wyślę mu smsa, że to był żart, bo jakoś tak mi się żal go zrobiło... za miękkie mam serce. Oj za miękkie. No ale cóż, ta melancholia długo nie trwała, bo już potem się na mnie gapił, a więc nic się nie zmieniło, a już myślałam, że przynajmniej o mnie zapomni, w końcu ma Helgę na głowie! To powinna być kobieta jego życia! A nie jakaś tam Mikia, hehe. No ale potem już się śmiał i w ogólę, szybko mu przeszło. Ciekawa jestem czy dalej będzie próbował rozmawiać z Lisą na temat ich dziecka.

Podczas przygotowywania do egzaminu praktycznego (podczas którego robiłam za połąnczenie gosposi i pomocnika) latałam do sali od Artu by przygotować Menu dla Danielle i Eidena, bo oni kompletnie zapomnieli. A co tam, trochę się poruszam. Na korytarzu, naprzeciwko schodów siedział Owen i kilka dziewczyn, bo oni mieli próbny z oralnego ogzaminu z Francuskiego i czekali aż ich wywołają. No to ja lecę po schodach, bo sala od Artu zamknięta i kluczy potrzebuje. I ta... Imer mnie woła i pokazuje na Owena "He fancis ya" czyli, że on się we mnie bujnął. O ja cie... zaraz do sufitu podskoczę... On jej przyłożył "miałaś nikomu nie mówić!". Roześmiałam się(jak zwykle) i odeszłam. Potem wróciłam, bez kluczy, bo się okazało, że Eyman juz tam poszedł. No to znowu idę, a Owen tam nadal siedzi... gwizdów nie było końca. I komentarzy na temat moich zgrabnych bioder. O ja cie... w Noela się zamienia. Jeśli i ten się we mnie bujnął to już mam ładny łancuszek adoratorów, a ja myślałam, że on tak za mną łazi i się na mnie gapi, by potem Noelowi relacje zdać ;)

I Alan... Alan... cholera, no właśnie, co z tym Alanem? Podczas egzaminu ciagle na mnie lookał, na początku próbował się z tym kryć, ale potem nawzajem siebie prowokowaliśmy. Wgapialiśmy w siebie, aż to drugie zauważy. Ciagle się do mnie uśmiechał, robił miny itp. Dobrze, że egzaminatorka tego nie widziała. Pomyślałam sobie, że gdybym tak poprosiła którąś zdziewczyn by się go zapytała czy on mnie shiftnie, to by się pewnie zgodził. Już dla samej "publiki" warto by było. Sama już nie wiem... chyba mu się podobam (ile razy to już mówiłam, a potem cofałam zdanie?). W cholere, on się chyba bawi ze mną w ciepło, zimno. Aż się zamordować by chciało. Chodź z drugiej strony, szkoda by było =P Gościu mi się podoba... ja to mam problem z facetami. Ja cie... to te hormony! Jutro zostaje po szkole. Jutro jest środa. Jutro pewnie zostają 5roczniacy. Jutro zostaje w szkole Noel i Owen, i reszta giermków. Ciekawie będzie i może się NOel rozluźni jak mu wyślę smsa, że to był żart. Bo taki spięty to aż... ciarki mnie przechodzą. Szkoda mi go trochę, chodź z drugiej strony... to skurwiel debilowaty, nie powinno mi być go szkoda... ale jest.

p.s. To zdjatko to samorób, zrobiony przez "Moi". Co ci faceci widzą w tej zakochanej w sobie Polskiej suce? Nie wiem, ale zdjątko jej zrobiłam =] pozdro 4all

12 kwietnia 2005   Komentarze (12)

o nie... chyba poroniłam =]

Dochodzę do wniosku, że ten pomysł wcale nie był taki genialny. Gandzia zniszyła całą zabawę, ale ma trochę racji... zresztą, to wszystko zaszło za daleko. Zrobiło się za poważnie. On na serio się przejął i w kurwił. Tak kochani, puściły mu nerwy. Bawiło mnie to strasznie, dopóki Gandzia mi nie uświadomiła, że jeśli on się dowie, że to ja, to on i jego kumple będą głęboko przekonani, że jestem głupia zakochana dziewuszka która za wszelką cenę chce zwrócić na siebie uwagę. Chodź Hanna twierdzi, że on jest za głupi by się skapnąć, że to ja. No bo kiedy my ostatnio gadaliśmy? On nie ma zielonego pojęcia, że ja potrafię tak grać, że jestem taka okropna kłamczucha i, że potrafię go aż tak długo wodzić za nos.

Nom... ale na czym to ja skończyłam w poprzedniej notce... a już wiem. Więc, po opisanym smsie, napisałam mu, żeby zapomniał o tej rozmowie, bo z niego jest dzieciak i nie wiem jak mogłam bzyknąć takiego chuja jak on, musiałam być naprawdę zalana i, że z z dzieckiem sama sobie dam radę. No to wtedy mu nerwy puściły, użył tylu oryginalnych wyzwisk i w ogóle, talent chłopak ma. "kobieto ty masz niepokolei w głowie!", albo moje ulubione, poprostu cacużko "u r a mental tormentated bitch"-czegoś takiego jeszcze nigdy nie słyszałam. I, że jak on mi ma niby wierzyć, skoro ja mu nawet nie napisze jak mam na imię? Nadal, sms trzymał się ładu i składu i widać, że na serio się zmartwił, że to może być prawda. Swoją drogą... gdybym była nim też bym się zmartwiła, bo ja mam talent do męczenia ludzi. To mu odpisałam, że mam na imię Lisa, i że nie przeszkadzało mu to, że jestem-jak wyżej wymienioną- suką kiedy mnie bzykał. Heh... to na serio zaszło za daleko. To on do mnie... co on do mnie napisał? A, że nie zna żadnej Lisy i pamiętałby gdyby mnie bzyknął. Itd. itd. To mu odpisałam, żeby zapomniał o tej rozmowie, bo ta cała rozmowa to wielki błąd, z dzieckiem dam sobie sama rade skoro on nawet nie pamięta, że mnie bzyknął. I koniec. Nie odpisywał długo. Teraz pisząc tą notkę byłam pewna, że mój sms był ostatni. A tu niespodzianka. Przed sekundką mi odpisał. Długo mu to zajeło... prawie, że ponad godzine. Już mnie to znudziło... Odpisał (zdenerwowany, ale nie ostry, raczej... spanikowany)

"should nev start dis conversation wil u shut up i don no who ya r lisa i  no fuckin heaps of lisa's! so t b honest wot else my expect t do only tnk ya's bulshitn"

"Nigdy nie powinnaś jej zaczynać! Przymkniesz się wreszcie nie mam zielonego pojęcia kim jesteś Lisa! Nie znam żadnych Lis"-to akurat napisane w bardziej skomplikowany, Noel'owski sposób- " A więc, co ty oczekujesz, że zrobię? zresztą myślę, że robisz mnie w konia".

I dobrze myśli. Piękna się znudziła i doszła do wniosku, iż on nigdy nie dojdzie kim ja jestem. Głęboko jest przekonany, że to jakaś Lisa z falcarragh(czyt. Filcara) i niech se myśli. Widać, że się łamie, gdybym wpadła na jakiś idealny pomysł to go bym pewnie przekonała, ale nie chce mi się już. Niech się męczy "a co jeśli...?". A może on prawiczek jest i dlatego taki przekonany jest, że jeszcze zachował swoją cnotę? Cóż, wiem jedno, święty to on nie jest ;) Dziękuje wam za te komenty pod zdjęciami, i ten komentarz, że on dla mnie jest za brzydki... wiele mi pomógł, naprawdę. Znajdę sobie kogoś, kto jest wystarczająco dla mnie śliczny. Zmuszona jestem na lookanie na jego zdjątko za każdym razem kiedy wchodzę na bloga i szczerze... też nie wiem co ja w nim widziałam. Ciałko ma niezłe, ale twarz... nic nadzwyczajnego. I usta... jakieś takie... krzywe? Pozdro 4all

Post Scriptum: umieścić pijanego Noela? ojca Helgi? mojej małej dziewczynki... chlip, aż mi się łezka w oczku zakręciła... bo Helga... ja poroniłam!

11 kwietnia 2005   Komentarze (9)

Mikia jest w ciąży... z panem Noelem!!!!...

Zaczęło się niewinnie. Szłyśmy za nimi z moim kumpelami, w wystarczającej odległości by nie słyszeli co mówimy. I robiłam sobie jaja, jak to ja go kocham i jak on mnie strasznie kocha, bo się ciągle ogląda. Nawijałam co mi ślina na język przyniosła. No i padło pytanie, czy już mu o ciąży powiedziałam. No to ja w krzyk, że jeszcze nie  i dzisiaj muszę to zrobić. I tak doszło do tego, że zanim się zorientowałam co robię, wręczyłam Hannie komórkę i kazałam jej napisać smska o ciąży. Bo ona ułożyła świetny tekst. Wysłałam po wejściu do szkoły. Byłam pewna, że od razu się skapnie iż to ja i będziemy sobie jaja robić. Albo się pokłócimy i rozejdzie się po kościach. A tu szok... zrobiło się z tego coś poważnego, a ja nie miałam zamiaru tego kończyć. Jestem mądrą, sprytną i przedewszystkim okropnie złośliwą dziewczynką i biedny Noel jest zdenerwowany. Bzyknął jakąś laskę podczas Św. Patryka, na tyle samochodu. Byliśmy oboje pijani i ja pamiętam przebłyski, a on nic. Nie dowierzał, ale zdziwił mnie. JAkby nie on. Zmartwiony, podejrzliwy i przede wszystkim... miły? Delikatny? A zarazem zimny... Jedno trzeba przyznać, opanowany, nie zwyzywał mnie od ostatnich dziwek ani nic. Wręcz przeciwnie. W końcu nie wytrzymał, kiedy mu nie chciałam powiedzieć kim jestem i spławiałam tekstami "jak możesz nie pamiętać? bzyknąłeś mnie i nie pamiętasz?". Wtedy się wkurzył, poleciało kilka słówek, ale nadal... nic strasznego. Tym razem to ja się "niby" wkurzyłam i napisałam, że skoro takie ma do tego wszystkie podejście, to już nie jestem pewna, czy chcę by miał cokolwiek do czynienia z tym dzieckiem i że damy sobi sami radę, nie potrzebujemy go. Smsowaliśmy jeszcze trochę, on, że wcale mi nie wierzy i że nie potrafię kłamać, ale co raz mniej pewny siebie. Wtedy się opanował i napisał coś takiego, co mnie powaliło na nogi...

"To be hones i want to be a part of it but i need to know if your tellin da tuth so tell me your name...?"

Żadnych przekleństw! Ostrych słówe! Dziwek i suk! I żadnych skrótów! Przejął się! A właśnie ten sms po polski brzmi mniej więcej tak

"Jeśli mam być szczery, to chcę być częścią tego wszystkiego, ale najpierw muszę wiedzieć czy mówisz prawdę więc podaj mi swoje imię...?" te trzy kropeczki i znak pytania udawadniają, że to on pisał tego smsa, zawsze je tak zakańcza. O ja cie... ale z niego łatwowierny dupek. Ale z drugiej strony, jestem dobrą aktorką a i smski były mądre i dojrzałe. Napisałam mu wcześniej, że jest strasznym dzieciakiem i że żałuje iż w ogóle mu o tym powiedziałam. I tekst który go powalił "byłeś wystarczająco dorosły by się ze mną pieprzyć, ale kiedy przychodzi do bycia ojcem jesteś zwykłym pierdolonym dzieciakiem!". To chyba tak na niego podziałało, że tak spokojnie do mnie odpisał. Potem mu napisałam, że nie wiem czy chcę by taki dziecinny dupek był ojcem mojego dziecka i że dam sobie radę sama. Odpisał, czy mogę my przynajmniej powiedzieć skąd jestem i gdzie w samochodzie się bzykaliśmy, bo może mu to coś przypomni. Odpisałam mu kilka minut temu, po skonsulotwaniu tego z Hanną i czy to jest wiarygodne. Jest, a on i tak jest za głupi by cokolwiek skojarzyć. Jak np. styl smsów i w ogóle... a więc odpisałam

"Falcarragh jedyne co pamiętam z tamego wieczora to to, że bzykałam się z jakimś gościem na tyle samochodu i moje kumpele mówią, że to z tobą. Zadowolony?"

Heh... nie odpisał jeszcze. Napisałam Hannie, że może się skapnął, że to ja, ale gdyby tak było to by już zadzwonił i mnie zjechał. On się poważnie zastanawia czy to możliwe... i teraz planuje smska obrażonej i zranionej nastoletniej matki. "nie wierzysz mi? to w chuj z tobą, teraz widzę, że w ogóle się nie nadajesz na ojca! nawet nie pamiętasz, że mnie bzyknąłeś!". Jak myślicie? Co powinnam mu teraz napisać? Bo on coś nie odpisuje... i jeśli nie odpisze? Dawajcie pomysły godne złośliwych Słowianek! Z Hanną mamy nadzieję, iż będzie to się ciągnęło przez cały tydzień. Może doprowadzę Noela do wrzodów. "Bedę tatusiem!" i będzie miał małego Mc Brida... oj ten pierwszy sms był genialny! Ubaw po pachy... ale z niego naiwny dupek ;)

Ale tak szczerze... to czuje sentyment do tego nieistniejącego dziecka. Gdybym naprawdę była w ciąży, to kochałabym to dziecko strasznie, nawet gdyby ojcem był taki niedojrzały dupek jak Noel. Chodź... przejął się i to bardzo i kiedy mu powiedziałam, że zatrzymuje to dziecko nie upierał się byśmy je usunęli... "Byśmy", hehe, o ja cie... ale mi się śmiać chce...

p.s. a co do kremu to jest świetny! już dawno takich gładkich i miękkich rączek nie miałam ;) chyba mu przy okazji podziękuje i za dziecko i za krem ;) hehe

11 kwietnia 2005   Komentarze (13)

Debilowaty Skurwiel

Dziękuje za komplementy co do moich talentów. ;) Ale fotogeniczna nie jestem, gdyż jest to jedyne zdjęcie na którym nie wyglądam jak krowa z wielkim nosem. Ale śmiać mi się chce, znalazłam to zdjątko, a tytuł jego "mój skarbek" musiało mi odwalić kiedy je zapisywałam. A więc o to "mój skarbek" (hahaha), przed piwem, z nagrodą G.A.A. w ręku, większość z was już je widziała. Przykro mi, ale Noel nie da sobie zrobić zdjęcia, chyba, że go zmuszą. Jestem taka sama, gdy widzę aparat fotograticzny to zmykam gdzie pieprz rośnie. A uwierzcie mi, to cholernie trudne, kiedy ma się ojca z manią fotografowania swojej córuchny... Zauważcie jego odstajace uszy, skurwiela, znaczy się. Normalnie aż mi się śmiać chce... ;) To jest Noel przed %, jak chcecie to umieszczę go także po %, jeszcze bardziej będziecie się śmiały ;)

10 kwietnia 2005   Komentarze (16)
< 1 2 ... 43 44 45 46 47 ... 58 59 >
Czarna-roza | Blogi