• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Good Girls Don't

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Siostrzane dusze
    • Among the dead
    • calaja
    • InnaM
    • karotka
    • Lupus
    • Malena
    • Myje Gary
    • Rybniczanka
    • serducho
    • verqa
    • xyz

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Maj 2009
  • Marzec 2009
  • Styczeń 2009
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004

Najnowsze wpisy, strona 43


< 1 2 ... 42 43 44 45 46 ... 58 59 >

FREE DE WEED! - czyli notka o wszystkim i...

Przyznaję zdjęciem to za świetnym nie było, ale umieściłam je dla madelle. Jak widzicie, robiła je moja matka, tłumaczy się samo przez siebie. CZego sam nie zrobisz, możesz być pewny, że zostanie schrzanione ;)

W szkole spokój, bo Noela nie było. Pojechał na golfa, potem siedziąc na dworze, tam gdzie zawsze, na barierkach, wygłupialam się z dziewczynami iż Noela wspieram duchowo, a Daniela swoją obecnością na treningu rugby drąc się "gay!!! u's r al... GAY!". Uwierzcie mi, gdybyście ich widziały jak grają... to wyglądało żałośnie! I tragicznie, facet leżał na facecie, ale jakoś tak... zero agresji, adrenaliny, nic, tylko latają takie ciepłe kluchy i gdy im trener karze jak poduszki się na siebie rzucają. Nie daleko na barierach od schodów siedział cały gang Noela. Śmiesznie było, damian się wydarł "oh here's Noel;s mother!" coś mu się pochrzaniło, pewnie chciał powiedzieć o idzie Noela lalka, ale uczepiło się mnie słowo Mummy więc z kontekstu wyszło, że jestem Noela matką. Spojrzałam na niego zdziwiona "kochany, ja chyba jestem za mloda by być jego matką, nie uważasz?". Ale mieliśmy wszyscy z niego polewkę. Nawet jego kumple nie wytrzymali i zaczęli się z niego śmiać. WIęc ten się obraził i wrócił do szkoły. Oj... śmiesznie było. Potem poplotkowałyśmy, zaplanowałyśmy z HAnną gdzie pójdziemy na zakupy, bo darłam się trochę na pierwszoroczniaków. Daniel jeszcze krócej zgolił włosy, wygląda beznadziejnie.

W tym miejscu był paragraf o Noelie, ale z powodów które potem wyjaśnię, usunęłam go. I chyba już nie będę o nim pisała... bo chodź dowiedziałam się iż shiftnął 24letnią pannice, mało mnie to obchodzi. Dochodzę do wniosku, że ja już nic, kompletnie nic do niego nie czuję. =]

A teraz zmieniając temat, nauczyciel od Irlandzkiego i babka od reli i anglika (organizuje wszystkie iprezy szkolne), wraz z vice dyrciem, chcieli mnie wrobić w śpiewanie po polsku w radiu Na Gaeltacht (takie co gadają w nim tylko po irlandzku) i na otwarciu sali gimnastycznej w czwartek. O NIE! Sprzeciw zgłosiłam, bo ja nie dam się jak idiotka znowu w to wrobić. JA nie mam głoso solowego, a w czwartek mam kilka ważnych spraw do załatwienia w Letterkenny (zakupy to najważniejsza rzecz na świecie).

A do ciebie madelle, już ja się postaram byś w tym roku shiftnęła Aliego. Bo by kumple jesteśmy i dobry kontakt ze sobą mamy, mi już na pewno nie odmówi ;) Hehe, więc szykuj się kochana na swatanie. =*

25 kwietnia 2005   Komentarze (4)

The Maynooth Awards 2005. Donegal =]

na zdjątku, Coocley, carier managment-pomoc w wyboru kariery/przyszłości, Ali (Madelle kochaś), wykładowca Uniwersytetu w Maybnooth, Daniel, zwany Joe i Mikia, która wyszła na słodziutką małą dziewczynkę. Nie lubię mnie jako takiej, ale cóż. Wy sobie nie myślcie, że te mundurki tak porządnie na codzień wyglądają. O nie, nie ma krawatów, sweter żadko noszę, zamiast tego kurtkę szkolną. Obcisłą białą bluzeczke z dużo fajniejszym kołnieżykiem i często biżuteria. Ale tutaj, musiałam wyglądać na słodką małą, uczennice ;)

 

Dzisiaj chyba nie napiszę za dużo na temat rozdania nagród. A i za wiele do napisania nie ma. Sala konferencyjna i zarezerowane miejsca. Mikia jest szczęściarą bo dostała miejsce w pierwszym rzędzie dokładnie na przeciwko podium. Mikia jest pechowcem, bo jak zawsze, została posadzaona między lalką barbi i chichotką. Powaloną chichotką, która śmiała się ze wszystkich, ale w taki sposób, jakby wszyscy jej się wydawali żałośni. A lalka barbi patrzyła na każdego z pogardą, wysyłała smsy za nim ktoś jej zwrócił uwagę, że powinna wyłąnczyć komórke. I jak tu nawiązać kontakt z takimi osobami? Ali nawijał po konferencji jak najęty z rudzielcem obok niego, Joe (tak naprawdę ma na imię Daniel, ale z Ruairim nazywamy go Joe, długa i stuknięta historia), tak Joe, ten nieśmiały gościu, też z kimś nawijał czekając aż wywołają naszą szkołe na zdjęcia, tylko ja utknęłam miedzy komórkową, barbi maniaczką i obnoszącą się chichotką. W końu nie wytrzymałam i wstałam, biorąc przykład z innych ludzi. Po chwili siedzieliśmy już w trójkę, ja Ali i Joe. Jak sie okazało, rudzielec był strasznie wkurzajacym gadułą, a Daniel już nie wytrzymywał z geniuszem obok siebie. Patrzyłam tak na nich i doszłam do wniosku, że jednak oni jedyni nie wyglądają jak kujoni, nie dorobie dzieci. Mówię wam... myślałam, że nawiąże znajomości, a tu dupa. Dziewczyny jakieś takie nieśmiałe, uciekają po jednym zdaniu. Chłopaki, po których od razu widać, iż dziewczyny to dla nich kosmici. Okularki, cieknące nosy i przekrzywione krawaty. A oto jedyne zdjęcie na którym wyglądam normalnie. Tak strasnzie się bałam, że się roześmieje i wyjdę na idiotkę, że się roześmiałam ;) Wszyscy się ryliśmy, kiedy Ali nam przypomniał, iż nasze zdjęcie będzie wisiało obok dyrcia gabinetu. Miejsca które jest jednym z najbardziej odwiedzanym z miejsc w szkole, dywanik u dyrcia bije chyba tylko popularność podłogi w wc'sach. Tragedia... jutro gratulacje przez radiowęzeł, medal do szkoły mamy wszyscy wziąć itp. itd. Jedno trzeba przyznać, jestem dumna ;) Także z naszego mundurka, jeden z najładniejszych. Mówię wam... gdybyście zobaczyli te kolory to by się wam płakać chciało. Ziemiasty, sraczkowaty brąz i żółte polo. Fe. Także wiele innych, ale żadne tak ładne jak nasze ;)

A co do tej wpadki, to macie rację, źle do napisałam. Ale to dlatego, że moim zdaniem to głupota... Znam tego chłopaka, oni tego nie planowali. On miał iść do wojska (dobrowolnie) ona dostała się na jedne z najlepszych studiów pielęgniarskich w Irlandii (tutaj to cholernie dobrze płatny zawód), na jej miejsce było 20chętnych. Ale się dostała. I się dowiedziała, że jest w ciąży. Rzuciła studia... bez sens. Rok by zaliczyła, potem przerwała na rok. I wróciła, z takimi wynikami, dostałaby papiery, że przez rok nie może się uczyć, a potem by wróciła. Ale pytanie brzmi, po co? Po co się męczyć. Zaczęła zawód matka. Ślubu nie mają zamiaru brać, już nawet finansowo to lepiej wygląda. Samotne matki dostają cholernie dużo kasy od państwa. W wieku 18lat, zostanie matką. Wspaniała rzecz, ale ani on, ani ona, nie są jeszcze gotowi. Conor to duży dzieciak, ale baybika gratuluję, szczerze i prawdziwie. I wiem, że będzie kochane. Przepraszam za to słowo... macie rację. ;)

 

24 kwietnia 2005   Komentarze (6)

just 4now... i feel like a lost angel......

Madelle mi chodziło  o przyjaciółkę na miejscu... Przecież ty zawsze będziesz moją best friend, i nata olsza też. Ale wy też chyba wytrzymujecie ze mną tylko dlatego, że nie macie mnie na codzień ;) Bo ja straszna złośnica jestem... dlatego przelaszam cię za zeszłe wakacje, w tym roku już taka nie będę =]

Co do ciebie Bianca... miałabyś rację, gdyby nie było wcześniejszych notek o Gemmie. Nie znasz chyba tej sytacji. To ja byłam tą, która za nią łaziła i chciała rozmawiać, które do niej dzwoniła i noce przepłakiwała. Ja byłam tą która się przejmowała, a ona na moje histeryczne wołanie o pomoc, podczas którego próbowałam jej udowdonić co się między nami dzieje, powiedziała "trudno, takie jest życie". To one sprawiła, że poczułam się jak niechciana szmata... pusta idiotka... Ja byłam gotowa o wszystkim zapomnieć, o jej chamskim odpychaniu jej, o tym miesięcu męki, a ona pogorszyła tylko sytacje. Zostańy prostymi koleżankami, nawet na to byłam gotowa, próbowałam z nią rozmawiać, ale ona mnie zmywała półsłówkami. Byłam miła, zadawałam pytanie "ile dostałaś z histy?" by nie poczuła się pominięta podczas klasowej gadaniny, a odp. "nie ważne" i te jej ruchy, jakby się ode mnie odganiała, bo ona ma teraz dużo więcej na głowie niż rozmowa ze mną. Kiedy z nią rozmawiałam, że musimy pogadać na temat naszej przyjaźni, bo to się rozada, zmyła mnie "nie mam teraz na to czasu". Bo ona się musi uczyć... Ja próbowałam... próbowałam nawet pokazać klasie, że ona jest strasznie fajna, że wcale się tak nie ważni. Broniłam ją, nawet kiedy przyjaciółkami już nie byłyśmy, a ona traktowała mnie jak powietrze. Teraz już tego nie robię, bo to nie ma sensu. Z nią jest coś nie tak... już nawet moi rodzice tak twierdzą, ma jakiś problem sama z sobą. Nie jestem pierwszą której wywinęła taki numer, tylko, że nikt głośno o tym nie mówi. Wiele osób obstawiało jak długo jej zajmie odrzucenie mnie. Odsunięcie, a potem traktowanie jak... kogoś mniej ważnego. Tak zrobiła Sophie, mojej koleżance ze szkocji która kiedyś tutaj mieszkała. Tak zrobiła Charlotte, z którą kiedyś się nie lubiłyśmy (jak się okazało z powodu Gemmy), a teraz bardzo dobrze się dogadujemy. Ją także odtrąciła... a przyjaźniły się przez dobre kilka lat, w tej samej klasie są od... od 9? Jeszcze w podstawóce były razem w klasie. Przez 3lata przyjaciółki, a potem nagle... "uważam, że nie powinnyśmy się już przyjaźnić, nie mam żadnych wspólnych tematów". Więc proszę, niech nikt nie mówi, że nie próbowałam. Swoje przeszłam... wyobraźcie sobie, przyjaźnić się z kimś bliksko, a następnego dnia usłyszeć, że to nie ma sensu, bo my w ogóle nie mamy wspólnych tematów. I chyba ma rację... bo ja o nauce i polityce i fizyce jądrowej non stop nie potrafię gadać. Na to jeszcze kiedyś przyjdzie czas. Heh... w końcu wyrzuciłam to z siebie... A pierwszy krok, to zawsze ja stawiam. Zawsze ja, czy chodzi o Gemme, o facetów czy o innych ludzi. Jak już mówiłam... nie lubię czekać aż ktoś inny zrobi coś za mnie.

Death_world_masz rację co do tej monotonności, ale to dlatego, że pisałam pod wpływem emocji, próbując zatrzymać te chwile jak najszybciej, w szczególności, że akurat teraz, czasu miałam najmniej. A co do wielbiebia... może masz rację... jak to beznadziejnie brzmi... jakbym na prawdę była pustą idiotką. Ale teraz będzie inaczej... przynajmniej mam taką nadzieję. Wielbiona... nie, ja chcę po prostu być lubiana. Samo krytyka znowu się rypie... ja na serio muszę iść w ludzi, do pracy dzisiaj bo inaczej wykituję. Jak to jest, że na wiosnę wszyscy łapią doły? Biała bluzka wyprasowana, czarne spodnie w zgrabne prążki też już wiszą na krześle. Jeszcze tylko elegancki warkocz-kłos, bursztynowe kwiatki w uszy, lekki makijaż i do pracy. Anita chora... jakoś sobie dam bez niej radę. Jakoś...

Idę zaraz po braciaka, odebrać go z treningu, potem kupić sobie tusz do rzęs(tym razem, dla NIe alergików, bo na te dla alergików reaguje czysto alergicznie, dziwna prawda? =] ). A potem do Copa oglądać małe adidasy dla dzieci... wczoraj je oglądałam z moim małym braciakiem. Aż mi się łezka w oku zakręciła... mogłabym stać tam w raz z ojcem Helgi i kupować jej sportowe, damskie, maluśkie buciki... takie przesłodkie! Gbórek tylko spojrzał na mnie i się roześmiał. Teraz trzeba ich cene sprawdzić, bo Conorowi (mojej matki przyjaciółki syn, i brat przyjaciela mojego brata) urodzi się dziecko. Chłopak ma 18lat, tylko pogratulować wpadki. Tylko problem w tym, że nie wiem jeszcze czy to chłopiec czy dziewczynka będzie. A więc czy trzeba bedzie kupić granatowe wiązane, czy biało różowo czarne (jeszcze śliczniejsze). Ale cene trzeba będzie sprawdzić i Gbórek znowu będzie się ze mnie śmiał pod nosem. Oj chyba się poskarże menagerowi, a znam go bardzo dobrze (to ojciec drugiego przyjaciela mojego młodszego brata), ma się te znajomości ;) hehe.

23 kwietnia 2005   Komentarze (11)

thoughts of lonely mind....

Przejrzałam moje notki i doszłam do wniosku, że się strasznie opuściłam. Kiedyś moje notki były głębokie, dramatyczne i... widać było mój talent pisarski. Także przemyślenia życiowe... chyba się cofam. Ostatnio pisałam tylko i wyłąncznie o facetach (brak czasu by pisać o czymś innym). Ale teraz moi drodzy... uwaga... chyba łapie doła. Jak zwykle jest to pewnie stan który nie wytrwa do rana, żadko kiedy przeciąga się na cały weekend. Strasznie nudna się zrobiłam... ciągle pisze o tym samym... o facetach. Nudy prawda? Czy ze mnie na prawdę jest już tylko pusta, głupiutka dziewczynka? Słodka idiotka... nie, ja nie jestem słodka. Niestety. Napada mnie niska samokrytka i nachodzą myśli, że ludzie ze mną nie wytrzymują. Jestem nie lubiana... bo ludzie szybko się mną nudzą... Heh... ale przecież ludzie mnie lubią... tylko przyjaciółki brak. Tyle razy się na ludziach zawiodłam iż już nikomu nie ufam... automatycznie dochodzę do wniosku, że po jakimś czasie mnie odrzucą. Będę albo za bardzo do przodu (za stuknięta) albo za mało (za mało pije, nie palę i nie puszczam się z kim popadnie). Czy ja na prawdę jestem taką pustą osobą? Heh... pytania na które chyba nigdy nie usłyszę szczerej odpowiedzi...

23 kwietnia 2005   Komentarze (8)

przyjaźnia to nigdy nie było...

Już dawno nie pisałam o Gemmie. Jest to temat o którym nie mam ochoty gadać. Nie czuję potrzeby, ale jakoś teraz... teraz czuję, że warto o tym napisać. Może nawet tylko po to, by już nigdy do tego nie wracać. Gemma stała się straszną... ważniarą. Wcześniej mnie wkurzało, teraz potrafię w środku lekcji zacząć się śmiać. Te je numery z zakrywaniem zeszytu, kiedy nie widzę notatek z tablicy (chyba matka ma rację, uczulenie na tusz, a tusz sam w sobie jest dla alergików!). I w ogóle... zmieniła się. Ta dziewczyna ma poważny problem sama z sobą. Rozmawia już tylko z Yvonne, która, trzeba przyznać, mała żmija jest. Ważni się, dla nikogo nie ma czasu ani ochoty. Nic ją nie obchodzi, a mnie traktuje jak powietrze. Próbuje mnie obrazić, kiedy mnie ta cała jej zabawa śmieszy. Bo co, zakryje książkę bym nie mogła przeczytać kiedy nie mam swojej. Wyrwie zeszyt zanim skończę pisać zadania z zeszłego dnia (to babka ją poprosiła by mi je pokazała). Już prawie cały mój rok wie, że my z Gemmą nie gadamy. I wiele osób wie, dlaczego. Nie będę się kryła, to jej wina, ona tak po prostu powiedziała dowidzenia. Możliwe, że tak samo było z Tracey, że to Gemma ją traktowała tak jak mnie i dlatego Tracey przestała z nią gadać. A my wszyscy winimy Tracey i wszyscy ją wyklnęli od żmij... ja nie chcę mieć takiej opini, tylko dlatego, że po takiej ułożonej panience nikt się tego nie spodziewał. My jednak nigdy byśmy do siebie nie pasowali. Ona jest trochę jak... staroświecka, ułożona dama. Ja jestem bardziej jak nowoczesna kobieta. Nowoczesna feministka raczej =] lubię zaszaleć, nie... ja kocham szaleć! Catriona chciała zobaczyć, jak Gemma zareaguje na wiadomość, iż shiftnęłam kumpla jej młodszego brata. Ostatnia która się dowiedziała, bo ona nie słucha plotek i nie chce nic o nich wiedzieć. Jamie stał niedaleko i na jej zdziwioną minę powiedział "zapomniałem ci powiedzieć". Tak... ona zna Daniela, zna go bardzi dobrze. Znaczy się, nie tak dobrze jak ja, ale ona też była na lekcjach golfa no u w końcu tu kolega jej brata.

Patrzy na mnie z góry, z taką wyższością... bo ja się bawię w dziecinne i nie przyzwoite zabawy z Noelem, bo z Alanem gadam na lekcji kiedy nie wolno nam gadać (ta... a kto słucha nauczycieli?), bo z Chrisem się przedeźniam na matmie, z Ruairim śmieje na cały regulator i z Char i Fioną śmieje z głupot. Bo stałam się mniej ułożona niż kiedyś byłam. Śmieszą mnie jej spojrzenia, śmieszy ta jej wyższość w głosie. Ludzie o niej gadają... i chyba mają trochę racji. Zrobiła z siebie bogatą panienkę, lizuske, kujonke która uważa się za niewiadomo kogo, bo ma bogatą rodzinę. Za taką ją mają... mało towarzystką ważniarę, która jest za dobra by się z kim kolwiek przyjaźnić. Ostatnio zraniłam ją głęboko... i chuj mnie to obchodzi. Na francuskim cwanie, po lekcji pogadałam z nauczycielką. Poprosiłąm o przeniesienie do innej ławki, jednym powodem jest to, że nie widzę tablicy z aż tak daleka, drugim powodem jest Gemma... powiedziałam o tym Mod, to świetna babka, od razu mnie zrozumiała. Chodź będzie mi brakowało DAniela i Ruairiego... tak samo na matmie, na matmie się nie przesiąde. Znaczy się, teraz siadam w różnych miejsach z różnymi ludziskami... ale jednak lubię ten mój rząd z CHar i Fioną przede mną i okienkiem za mną. Z okienka widać boisko i można machać do ludzi kiedy jest nudno... Ale przecież to jeszcze tylko kilka miesiecy, potem Transition Year i zmiana klas, zmiena wszystkiego. Rok projektów i pracy w grupie. Już się nie mogę doczekać...

No właśnie... z Alankiem trochę dzisiaj pogadałam. Darliśmu sie do siebie przez pół klasy. A potem była walka na spojrzenia... przegrałam. Bo on patrzy się tak na ciebie, że nie wiesz co zrobić, ani co powiedzieć. Tak niespodziewanie... Debbie obok której siedziałam powiedziała "to jest stary numer". Czyżby on także na mnie leciał? Tak... z nim to bym chętnie popełniła znowu ten sam błąd, szybko i mez nadmiernego myślenia. Z nim, bardzo chętnie ;)

Lecz narazie czuję się znudzona facetami... jutro praca, w niedziele rozdanie nagród. Już nie mogę się doczekać... =* 4 all.

22 kwietnia 2005   Komentarze (1)

niedługo pozostanie ci już tylko wspomnienie......

Ja Deepa też kocham! Jego to nigdy nie przestałam, po prostu muszę zobaczyć Finding Neverland (lub jak wolicie, MArzyciela). Szkoda tylko, że nasz przystojniaczek ma żonę... heh, co za szczęściara!!!!!

Z Danielem już ucichło, znaczy się ludzie już tak nie gadają. Podkreśliłam słowo "ludzie", bo taki Alan lub Chrissy O'D się do nich nie zalicza. Alanowi na tekst "uu Timmony" opowiedziałam "jeee Alan, u r hard", na co odpowiedział mi jednym wielkim szokiem. Oj mikia się ostatnio zmieniła... i już na pewno nie zmienię się zpowrotem w cichą mikię. Daniel to był rozdział księgi, który już się skończył. Został zamknięty i już nigdy do niego nie wrócę. Chyba jednak było to za szybko... szkoda mi jednego... tego, że już tak nie gadamy jak kiedyś... ja bardzo lubiłam te nasze rozmowy...

Z Seanem zwanym przeze mnie gbórkiem jesteśmy najlepszymi kumplami ;) co mnie widzi drze się na pół szkoły "Yes Michaela!" a jeśli idzie z Noelem, to jeszcze słyszę "Yes babe", od Noela oczywiście. Czyż Daddy nie jest przesłodki ;) No i właśnie z tatusiem odbyliśmy walkę na spojrzenia. Mnie zmusił Alan, jego Kelly. Staliśmy od siebie na tyle daleko, by nie czuć się jakby miało zaraz do czegoś dojść... ale na tyle blisko bym się przekonała jaki na prawdę ma kolor oczu. Ciemno niebiesko szare. A wiec nie węgielki, tylko niebo. Alan mnie podpuścił "ty, on jest mistrzem spojrzeń, odpadniesz po minucie" bo ja zawsze jak z Alanem się w to bawię to odpadam. Kelly do Noela ten sam tekst, to jeszcze się przekonamy. Wgapiał się we mnie i... nie wytrzymał. Cienias! Bo to wielka mikia się na niego patrzyła, jeszcze by się zdradził, że on coś do mnie... Lecz skoro nie chce to po cholere się ciągle wydziera "Yes Babe" lub "Yes Mummy"? Cóż... jego trza się zapytać.

Powstała nowa piosenka, ułożona przez Damiana, ale teraz wszyscy ją śpiewają. Melodia do piosenki przedszkolaków "If you are happy and you know it clap your hands", a słowa są takie

"If you love Noel Mc Bride clap your hands" czyli "jeśli kochasz Noela Mc Bride zaklaśnij w dłonie. Wracałam z lunchu kiedy zaczał śpiewać na cały regulator tą piosenkę (kiedy przechodziłam) i zaczał klaskać. A ja podniosłam dłonie do góry i powiedziałam "widzicie, nie klapie!" Damian na to "bo nie umiesz się bawić! jeszcze raz". Ale ja odchodząc tylko podniosłam dłonie do góry tak by je widzieli, nie klapałam. Bo go nie kocham. Potem znowu przechodziłam, i James się wydarł (jacie, pierwszy raz zwróciłam uwagę na to, że on z nimi łazi), wyśpiewał słowa piosenki. Scen było wiele, a raz scenę zaczał sam Noel! Że też się odzywa do "sick mental tormented sycho bitch"? Chyba trzeba będzie zacząć śpiewać "if u love polish bitch clap your hands" wielu by zaklaskało ;) A więc dzień, jak każdy...

W niedziele rozdanie nagród, 60różnych uczniów z przeróznych szkół będzie na uroczystości. Może poznam jakiegoś fajnego gościa? Już nawet z Alanem mi przeszło... i po raz pierwszy nie mam nikogo na oku.

W czwartek z Hanną i Ash planujemu wypad do Latterkenny. W jedną stronę pojedziemy autobusem i tak spędzimy cały dzień na zakupach. Potem wieczorkiem do hotelu 5gwiazdkowego Holiday Inn na kolejny poziom Stars in Your eyes, bo Daira, Ruairi i kilku innych chłopaków z mojego roku dostalis ię dalej. A więc czwartek zapowiada się miło... wrócimy późną nocą, jeszcze nie wiem jak (moze taxówką, a może ojciec po nas przyjedzie). Ciekawie będzie... i po raz kolejny, mam zamiar wyrwać jakiegoś gościa. Bo tych debili z mojej szkoły już trochę mam dość. Nie ma w czym wybierać. Kompletnie...

Co najważniejsze dzisiaj... nie zrobiłam z siebie idiotki! Wręcz przeciwnie... aż dziwne ;)

21 kwietnia 2005   Komentarze (13)

i luv him... i realy do...

W takim razie, droga Prima Aprillis, ja jestem skonczona feministka. Facet zeby zdobyc u mnie szacunek, musi byc na prawde swietnym facetem. Ja ich traktuje jak moja wlasnosc (dlatego czesto uzywam slowa "mój"), robie sobie z nich jaja ile wlezie i bawie sie nimi jak rekawiczkami. Oczywiscie tylko tymi, którzy na to zasluguja. Jak taki Noel, Chris ("masz kwiatka na koszuli"-ja, "ja wszystkie koszule mam w kwiatki" Chris... uuu, Chris, ale jestes smieszny, az cala klasa boki zrywala), Daniel (dzieciak, jejciu, co ja wnim widzialam?

Dzionek w skrócie, bo nie mam czasu na dluga notke. Po raz kolejny zrobilam z siebie idiotke, Noel nawet nie wie jak wielka. znowu Noel zrobil tysiace kilometrów w minute, tym razem wraz z Owenem. Jak strus pedziwiatr zapierdalal pod wiatr. JAk zwykle, nagle znalazl sie zaraz za mna. Tym razem dlatego, ze kazdy 5roczniak, spozniony na wyklad o czyms tam, mial dostac porzadnego kopa w dupe od vice dyrcia, a uwiezcie mi, on jak sie wkurzy to... heh, nie jedna osoba zostala poszkodowana ;) No i zrobilam z siebie idiotke, bo nie spodziewalam sie iz w momencie kiedy wyjme lusterko (stary numer, trza zobaczyc swoja sliczna buzke i podoudawac ze ja widze tego "przecudnego" mezczyzne w odbiciu, mission imposible, ale cóz), a on w tym momencie byl tuz przy mnie. Ja wale tekst "tak, popatrzcie na ta slicznotke" a on w tym momencie szedl obok mnie. Dostalam ataku smiechu, walnelam jakis tekst, normalnie pokladalam sie ze smiechu, Próbowalam pochamowac sie, ale nie dalam rady. Spojrzalam na niego, on mnie lekko wyminal i butelka od wody próbowal zatrzymac smiech. U hu hu, ide obok Mikii... o ja cie... Hanna do mnie "ty, sick mental tormented sico bitch, o ja cie zapamietalam!". Nim jeszcze bardziej rzucalo, ale nie moge sie rozesmiac, ja jestem wazniak NOel Mc Bride. Ja co sie na niego spojrzalam, wybuchalam smiechem, Ash az sie musiala zatrzymac. Noel tylko sie usmiechal "o ja cie, jaki ja piekny jestem, panienki za mna szaleja!", co za debil, ja sie z niego smialam. Owen ciagle go z lokcia walil, tak kochany, ide i sie z niego ryje! Zrób mu dziure w brzuchu, to moze przestanie kryc smiech ;) Potem byl popis miki, wydarlam sie "Yes Daddy" a Noel nie mógl wyjsc z szoku. No dobra, przyznam, podpuscil mnie Damian dracy sie do Noela "patrz, Mamuska!". Daddy... hehe, mój Daddy.

Catriona mi opowiedziala o Noela prawdziwej reakcji. Gdy sie dowiedzial, ze to ja... to podobno nawet z szoku wyjsc nie mógl. A potem przylecial do niej, upewniajac sie czy to mój numer. Wkurwil sie... strasznie. Rzucal wyzwiskami, jak zmija. Oj... nazwal mnie wariatka... cóz za komplement. Od tego jest sico które nie wiem jak sie pisze. Kto by pomyslal, a w szkole przy ludziach taki wyluzowany, tak rozbawiony. Po prostu dobrze wychowany czlowiek ;) hehe.

Daniel to skonczony dzieciak... SKONCZONY! Zapomnijmy, ze kiedykolwiek go shiftnelam i na liscie rzeczy których NIE WOLNO ROBIC tuz obok smsów o ciazy do pana Noela, napiszemy shiftniecie pierwszo klasistów. I konczaca ta notke plotka, Polska suka regularnie się spotyka z paniczem Noela na shiftniecia. O ja cie, że też ja takich rzeczy nie pamiętam! Nie sądze by Noel rozpuścił tą plotkę. To nawet nie plotka, ludzie po prostu do takiego wniosku doszli. Oboje na siebie lecimy (Noel, wiedziałeś, że to jest aż tak oczywiste?), więc szok był wielki, kiedy shiftnęłam Daniela... ludzie, przestańcie już, bo mnie to już nawet nie śmieszy...

I ostatnia wiadomość... zakochałam się... po raz kolejny, po raz tysięczny, bezgranicznie, nieskończenie, na zawsze i bez końca... albo raczej dopiero teraz zrozumiałam, jak ja strasznie go kocham... naiwnie i niemożliwie, ale kocham... kocham ponad życie dużo starszego ode mnie faceta... o nieziemsko pięknych oczach, kruczoczarnych włosach i przępieknym uśmiechu. O ciału wyrzeźbionym przez Boga... kocham... kocham go... Kocham Keanu Reevsa!!!!!!! I chyba nigdy nie przestanę...

20 kwietnia 2005   Komentarze (6)

Chłopcze... inny repertuar po proszę...

Pochwalmy sie najpierw tym, ze Mikia zaczyna na powaznie pracowac w hotelu. W ta sobote jako kelnerka na restauracji, za tydzien podczas przerwy 4dniowej, pracuje piatek, sobota i niedziela. Zarobki plus napiwki... heh, dzieki Bogu, ze cos wleci do kieszeni, bo sie juz pusto robi (oprócz tej odlozonej  kasy na wiekszy wydatek, lub jesli owy nie przyjdzie, na studia). A wiec !50euro bezpiecznie lezy, a ja potrzebuje kasy na kredyt do komórki. Popracuje nasza mikusia. Pochwalic sie takze trzeba, ze mam prace o która najtrudniej sie starac w tej dziurze. Do pracy w hotelu nie biora byle kogo, to nie to co do tych chip shopów. No i szanuja, placa tyle co rzad karze, a nie robia cie w konia, karza charowac powyzej limitu godzin i placa ponizej limitu plac. O nie, o mnie sie Anita troszczy ;) A ludziska mi zazdroszcza pracy.

3/4 dnia w szkole przespalam. Na lunchu o dziwo mi odbilo. I to mocno, uwierzcie... na leb mi padlo. Idziemu glówna ulica, kawal drogi za mna idzie tatusiek Helgi z kolegami. Westchnienie pelne ulgi, nie ma bata by zdarzyli obskoczyc Copa i jeszcze nas dogonic. Skrecilysmy w uliczke i idziemy codzienna trasa. Ash sie odwrócila zwiazujac wlosy (pod wiatr) i powiedziala "O fuck, tylko nie on". Bylam pewna, ze to Donal (w którym sie buja), a Donal ostatnio chodzi z Paddym zupelnie inna trasa, wiec troche zdziwiona zaczelam sie wydurniac. Mini ciezarówki zaslanialy chlopaków, wiec sie odwrócilam i zaczelam drzec "yea girls don't make it obvious" czyli, nie róbmy z tego tak strasznie oczywistej rzeczy. "Gapimy sie..." i przeklnelam pod nosem. NOEL!!! Odwrócilam sie wkurzona i sama z siebie zaczelam smiac. Az musialysmy przystanac, tak sie z dziewczynami smialysmy. Ale ze mnie idiotka...  Potem szli za nami, dosc nie daleko. Jak juz mówilam, mi odbilo. Zaczelam sie draznic z Ash i wkoncu wyrwalam jej butelke z woda, wskoczylam na trawe i podniesionym glosem (kiedy mi odbija, dre sie strasznie, jak po drugach) "to tylko mój teren! my green stuff!" green stuuf- tak nasz facet od w-f mówi na trawe, klasowy kawal. Ash chciala mi zabrac butelke, ale jej pokazalam, ze na po zielonym czyms nie wolno chodzic i tylko ja moge, bo to moje zielone cos! Hanna do mnie "a na tych sie nie drzesz". Odwrócilam sie, "A to chamy! To zielone cós jest moje! no ale im trzeba wybaczyc, wiadomo, daltonisci" hehe. Odbijalo mi na calego, a Noel patrzyl sie na mnie z niedowierzaniem i sie smial. Slysze jak o mnie nawijala to i ja zaczelam. Hanna wyjezdza z tekstem "Ash, powiedz mi, dlaczego my sie przyjaznimy z ta narkomanka?" ja w krzyk "jaka narkomanka, kochana, nie zapominaj ja jestem: sick mental tormented sico bitch!". Hanna próbowala powtórzyc, ale jej sie kolejnosc pomylila. "Nie, ludzie, tego nie wolno zapomniec! Kolejnosc sie liczy, toz to prawdziwe cacuzko!" i znow podniesionym glosem "memba! I'm a sick mental tormented bitch!", Noela oczka sie powiekszyly do rozmiarów talerzy. Tak... pamietam kazdy komplement z zeszlego tygodnia, z jego przeslicznych ust. Jak mozna nie pamietac takich cacuzek? Toz to prawdziwe arcydzielo! Duzo fajniejsze od polskiej suki. Swoja droga, ciekawe jest to, ze zostawil Owena i Duffego i przelecial przez Copa, tak szybko by znalesc sie za mna, wraz z Owena bratem bliźniakiem i Seanem (Gbórkiem). Ciekawe... na prawde ciekawe. Wariatka ze mnie... Noel ma racje. Odbijalo mi kompletnie, popisywalam sie? A moze... Chodz mi na serio juz na nim nie zalezy. Uwielbiam sie z nim wydurniac i te nasze teksty... smiesznie jest. Kiedy wychodzilysmy na spacerek Damian walnal mi dluga przemowe

"Pogratulowalbym dziecka, ale dziecko nie zyje, wiec teraz zamiast selebrowac, wszyscy rozpaczamy, skladam moje kondolencje matce i ojcu dziecka, spójrz ojciec stoi tutaj" - wskazal na Noela, a ten pochwalil sie bialym uzebnieniem "usciskajcie sie, przeciez to takie ciezkie chwile". Noel juz wyciagal w moja strone ramiona, kiedy zatrzasnelam przed damianem drzwi. Nie zla, po prostu przemowa trwala za dlugo, stracilam zainteresowanie ziewajac szeroko, ja tez umiem pokazac moje uzebnienie. Danielek gral w pilke na dworze, ta... "mój ukochany". Chlopak jest przystojny, zdania nie zmienie i nadal mnie pociaga, ale teraz widze, ze slaby jest psychicznie. Potem wrócilysmy do szkoly, po raz kolejny "pozwól, ze zloze moje kondolencje" ja na to "po raz kolejny? tym razem mozesz napisac list z kondolencjami" i odeszlam smiejac sie. Chris potem zadal mi pytanie, na temat Daniela "was he any good?" czy ja sie go pytam, czy jego lasence go zadowolily? O ja cie... wszystko chcieli by wiedziec.

Wnioski z dzisiejszego dnia? Do Noela juz nic nie czuje. Uwielbiam robic sobie z nim jaja, bo chyba z nikomu tak sie dobrze na nerwach nie gra, a i zaden jeszcze chlopak nie lazil za mna tyle. Stalam przed sala od Science i nawilalam z Marion (ale ta chamówa mnie zostawila!). Wiec zostalam z Gemma M. i Colmem, oparci o karolyfer. Colm do mnie z tekstem "dobrze slyszalem?" "a co slyszales?" "Daniel?" "ta, DAniel, tak ma na imie" "o kurwa! Ty i Daniel!"... " o kurwa, bez kitu?" "chodzicie ze soba?" "co wy z tym chodzeniem? jeden wieczór i koniec" "jestes tak samo okropna jak ja". Przybilismy piastki, Gemma tylko nas obserwowala. Tak mi sie zdawalo... ona knula i knula i wyknula plan. Noel stanal zaraz na przeciwko, na rogu korytarza (gbórek tak mu zaproponowal). I Gemma tak kombinowala, sweter mu zabierala, bila go nim, ciagala za bluzke, ze az go zaciagnela by stanal tuz obok mnie. A ja wtedy plecaczek o ziemie i olewajacym kroczkiem do kibelka. Gemma sie wkurzyla "ej!". Knuła, Knuła ale jednak nie wystarczająco długo. Byłap pewna, że ja cała w skowronkach będę "o ja cie, panicz Mc Bride obok mnie stoi!" a kij jej w oko. I jemu też. Wracam sobie z łazienki, z poprawionym makijażem, przeczesanymi włoskami, po prostu Beautifil! Myślałam, że pójdzie już na lekcje, w końcu wystarczająco długo siedziałam w kiblu by sobie polazł. On, gemma i reszta jego ludzi. Ale nie, przecież on nigdy nie robi tak jak ja bym pragnęła. Stał tuż obok mojego plecaka, więc kiedy się schyliłam, pierwsza myśl jaka wpadła mi do głowy, to to, że wygląda to pewnie tak jakbym się schylała by mu loda zrobić. Podniosłam się i spojrzałam na niego, niech mu będzie. NIe odrywał ode mnie wzroku od kąd mnie zobaczył a łapka lekko mu się kołosyała, niebezpiczenie blisko moich długich spływających w dół włosów. "Yes babe", nie odpowiedziałam siłując się z włosami i plecakiem. Chyba sobie je kiedyś obetnę... I i tak mi się poplątały i rozczochrały. Uśmiechnął się zawadiacko, śliczny jesteś chłopcze, ale to już nie ta mała dziewczynka. Teraz trzeba czegoś więcej by mi zawrócić w głowie, inny repertuar proszę...

19 kwietnia 2005   Komentarze (13)

Baby Boy chce więcej, a niech idzie w cholere......

Pojechałam z matulą odebrać braciaka z Kick Boxingu. Ja to nic nie myślę, przecież trener jest ojcem Pięknisia. A piękniś to kumpel Daniela, który się uwziął. Ale cóż... siedzę sobię i czekam na mojego braciszka. W normalnym długim sweterku (ostatnio cholerine modne w tym sezonie, ale w tej dziurze chyba raczej nie patrzą na modę) i obserwoałam laski które przyszły na trening dla starszych, porozbierane, żadna nie ubrana w dobrym guście. I wtedy w moją stronę zaczęła zmierzać grupa chłopaków. 2 i 1rok. Tych z 2wszystkich znam, bo Eithen kiedyś się we mnie bujał (młodsi mają do mnie słabość). Oczywiście jak zwykle, Yes Daniel. Jeden z nich klapnął obok mnie.

"Daniel to przemyślał i chciałby się z tobą zejść".

Zejść? My nigdy razem nie byliśmy! I nie będziemy.

"Tell him to go and screw himself" czyli niech idzie w cholere, albo dokładniej tłumacząc nich idzie i się sam bzyknie. Char powiedziała mi juz dawno, że ten tekst najlepiej działa na chłopaków. Noela nie raz nim wkurwiłam. Co ja lalka jestem? Nagle znowu mu się zachciało i ja jak piesek wrócę? To ja się nim bawiłam, teraz niech mnie na kolankach błaga. Osin podłapał tekst i od razu odpalił "a on cię bzyknął?". "W swoich marzeniach". Zaraz potem poleciał za kumplami. Kiedy wychodziłam z moim braciakiem, zaczęli znowu gwizdać i się drzeć. Co za debile, moja matka siedziała niedaleko w samochodzie z otwartym oknem (na szczęscie za daleko by dokładnie słyszeć o co chodzi). Oni, że on chce znowu, takie ciałko to by każdy chciał -Steven, Jason, czy jak on tam, syn trenera, Piękniś. Powtórzyłam, żemu mu przekazali iż może sam się obmacać. Wsiadłam do samochodu i zaczęły się pytania, czego oni chcieli, czy mi jakąś przykroś sprawili. Wybuchnęłam śmiechem, to tylko dupki.

Swoją drogą... jednak chłoptasiowi się na prawdę podobało. I ciągle jest zabawką w mojej ręce. Ale po dzisiejszym zachowaniu... niech sobie pomarzy o jakiej kolwiek formie bliskości fizycznej ze mną. Chłopak dopiero zrozumie co stracił.

18 kwietnia 2005   Komentarze (13)

No more baby boys... i prefer B.B.B. (Big...

Nigdy więcej... nigdy więcej z młodszym chłopakiem. Uwierzcie mi, to jednak jest dzieciak. Przed dentystą było jeszcze spoko, Noel się ode mnie odwalił (nie na długo jak się potem okazało). Nie robił z scen tak jak się spodziewałam, przyjął inną taktykę. On myśli, że ja głupia jestem? Przechodzę obok nich, a on nagle podrywa głos "no i potym jak w piątek shiftnąłem tą laskę, przytaczyła się następna... jaki tyłek miała..." - zazdrość równa zeru. Moja zazdrość równa zeru. Przynajmniej tatuś się nie nudził.

Za to Daniela nie widziałam rano. I w ogóle, cicho było. Żadnych komentarzy, nic. Aż mnie to dziwiło. Przez Noela rozpierdoliłam sobie plecak... przez niego i Duffego (o ja cie, Duffy postanowił pojawić się w szkole po tygodniach wagarowania!). Duffy mało poinformowany, słuchał wszystkich plotek. Ja próbowałam zapiąc plecak "spójrz jak się schyla, aż się chce..." a ja wtedy za mocno pociągnęłam za zamek, i owy, już trochę popsuty, odmówił posłuszeństwa. I w ten sposób, poszedł cały zamek... nie ma mowy o naprawie, bo to by była już 3. Mój ukochany plecaczek idzie do śmieci...

Wróciłam sobie od dentysty (zostałam umowiona do higienistki, a potem spowrotem na plombowanie). Mieliśmy wychowawczą - moja drużyna w klasowych talble quizie z 7miejsca podskoczyła do 3!!! Po wychowawczej był lunch i z Ash poszłyśmy do miasta. Wtedy właśnie się zaczęło... churki idiotek z jego roku "Daniel Timmony...". Olewałam. Szkoda tylko, że Hanny nie było... ona chyba jedyna potrafi opanować Ash. Bo tą aż rzucało (ma kobietka problemy z temperamentem ;]). Dobra, te idiotki jeszcze da się jakoś znieść, od rana wszystkie szeptały gdy mnie mijały. Norma. Nom ale kiedy postanowiłyśmy z Ash iść dłuższą drogą, przechodziłyśmy obok copa. A tam stali wszyscy jego kumple (także ci którzy postanowili mi dokuczać). Wyszedł właśnie ze sklepu, ale kiedy mnie zauważył obrócił się na pięcie w wyjściu i wszedł spowrotem do środka. Wkurzył mnie tym kompletnie... To ja cały dzień znoszę jego kumpli, dziwki z jego roku, wkurzające spojrzenia Noela! Teksty Chrisa. A on mnie unika??? Dzieciak jeden. W szkole tak samo, postanowiłam go sprawdzić. Mijaliśmy się, spojrzałam na niego, a on spojrzenie wbite w ziemię. Postanowiłam przestać uważać na to co mówię. Ludzie zaczęli mnie już wkurzac, on także. Trisha do mnie na Artcie wyjechała z tekstem "ale powiedz mi dlaczego?". Co to za głupie pytanie, dlaczego? Dlaczego go shiftnęłam? Bo mi się nudziło, a on jest całkiem całkiem. Na matmie... ostatnia lekcja. Cat mi urządziła taki występ, że myślałam, że ją zamorduje. Zaczęła się drzeć "Daniel Timmony!.... Daniel Timmony.... DANIEL TIMMONY!!!". Opierdoliłam ją, a ona się jeszcze bardziej cieszyła. "Przecież Noel przez ciebie sobie żyły podetnie! No to kiedy znowu z Danielkiem?" ja na to "nigdy, nigdy więcej". Spojrzałam na Char "dlaczego mnie nie powstrzymałaś! Dlaczego nie powiedziałaś, że idiotka jestem!". Roześmiała sie "bo ci się podobał. Jak miałabym cię powstrzymać? Przywiązujac do drzwi! Oboje byliście napaleni, on by pewnie wykorzystał to, że jesteś przywiązana, hehe... ładny by był widoczek..." Do tego, ona uważa, że to wcale nie byłby taki błąd, gdyby on się nie okazał takim dzieciakiem. Powiedziałam jej, że do niego napiszę. Dzisiaj... friendsy? Ładne mi friendsy, wiedział, że cała szkoła tak zareaguje, to po cholere mnie shiftnął? Nie, Char mi tego surowo zabroniła. Zostawić go w spokoju. Co z tego, że wszystkim swoim kumplom rozgadał. To komplement. Jest dumny z tego, że z taką panienką. Ta... chyba już nie będzie wspólnych spacerków w piątki po szkole. I do tego, nie ma sensu się kłócić z dzieciakiem. Wielkie mi co, shiftnięcie, ja już przecież powinnam o tym zapomnieć, nudno było, to go shiftnęłam. Okrutne... ale cóż, było mnie drażnić lwa.

Z tego wszystkiego, jedyną osobą która mnie rozśmieszyła był... Gbórek! I gang Noela. Oni nadal chcą się bawić. Noela i chłopaków jeszcze nie było, tylko Gbórek i Chris, kiedy wyszłyścmy z Ash posiedzieć na metalowych barierkach (śliczny z nich widok na miasto i wracających z lunchu ludzi). I Gbórek do mnie "przykro mi z powodu straty..." roześmiałam się "ciągle? przecież to było tydzień temu". Bawił się, niechciał mnie wkurzyć, chciał się powydurniać. Lubię go... jego jakoś nie da się lubić. Owena teksty mnei wkurzają, on... może dlatego, że mówi do mnie po imieniu, a nie Noela laleczka... i w ogóle, nie zauważyłam u niego braku szacunku do mnie. A więc on mi odpowiada "wiem, ale ciągle jest mi przykro... jakąś taką pustkę czuję, ale masz rację, czas się pozbierać". Chris na to "ona już się pozbierała z.... ykhm, ykhm... Danielem...". "No ale MNIE jest przykro". Dobra dobra, Gbórek, wiemy, że jest ci przykro. Potem siedziałam na barierkach i po raz trzeci tego dnia udawałam, że popełniam samobójstwo. "Skaczę... życie wydaje mi się takie... denne". Ash w krzyk "nie! jestem za młoda byś umarła!" hehe. Gdybym skoczyła, to pewnie bym sobie skręciłą kark. 5metrów w dół był beton, a obok boisko. Gdybym miała szczęście, spadłabym na schody i tylko się połamała. Gbórek ciągle lookał przez szybę w drzwiach. U ho ho, a gdzie tatusiek mojego dziecka? Tatusiek potem przyszedł, jak zwykle bawił się butelką, tym razem od coli. Słynny popis, nudny już trochę. Ktoś do mnie krzyknął "uuu Noel!", zaraz potem ktoś krzyknął "uuuu Daniel!". Nie zwróciłam uwagi. Kiedy przemarzłam już na kość i doszłam do wniosku, że już wolę wrócić do tej jebanej szkoły niż siedzieć na zewnątrz, weszłyśmy spowrotem do środka. Oczywiście musiałam się posiłować z drzwiami "Owen, puść kurwa tą klamkę!", ale śmieszne... o ja cię... Wchodzę, ludziska już się pogubili. Najpierw Gbórek "Yes Michaela" odpowiedziałam mu przyjaźnie "Hi", potem padło przez Owena "Yes Noel's doll", potem Noel walnął tekst "Yes mummy", a potem Damian "Yes Daniel Timmony" i wszyscy zaczęli wyć, Noel na to "co kurwa? to ona na serio z nim?" o ja cie... ale refleks. Chris znowu "uuu Daniel!" wszyscy w śmiech, a ja na to ha...ha... ha <czyt. szuczny śmiech> Ta... wiele form przywitań z panną mikią... I jedynie Gbórek mówi do mnie po imieniu! Aż dziw. Gościu jest wporządku.

A Daniel... friendy? Phi... nie żałuje, że kiedy nie wytrzymałam powiedziałam "to był jeden wielki błąd". Zasłużył sobie, chodź może lepiej, że nie słyszał. I tak się po woli kończy zamieszanie w okół osoby panny mikii. A w środę zostaję po szkole, z Cat którą chyba do środy uduszę, z Adamem który mnie dzisiaj rozśmieszył do łez (zerwał z Char, leci na Lise która chodzi z chłopakiem na 1roku), z kumpelami i z... Noela gangiem. Czyli... ciekawie będzie ;)

I jeszcze jedno... nie żałuje. Jakoś tak... nie żałuje. Nie i tyle. Z Danielem jeszcze kiedyś będziemy kumplami i w ogóle, wszystko się ułoży. Tylko teraz mnie wkurza... ale to minie ;)

18 kwietnia 2005   Komentarze (5)
< 1 2 ... 42 43 44 45 46 ... 58 59 >
Czarna-roza | Blogi